Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

My, ludzie w maskach...

15-04-2020 21:09 | Autor: Mirosław Miroński
Każda epoka ma swoje charakterystyczne cechy. Odróżniają ją one od innych. Mogą to być monumentalne budowle, jak wielkie piramidy wznoszone w Egipcie i na kontynencie amerykańskim, widoczny nawet z kosmosu chiński mur, katedry romańskie i gotyckie, będące dowodem wysokiego kunsztu ich budowniczych, współczesne drapacze chmur czy inne majestatyczne budowle, np. mosty, tamy, sztucznie usypane wyspy na dnie oceanów, na których osiedlają się zamożni nabywcy budowanych tam rezydencji. Mogą to być wynalazki cywilizacyjne – jak umiejętność wytwarzania przedmiotów z brązu lub żelaza, nie wspominając już długiej całej listy wynalazków, które odmieniają życie i zwyczaje ludzi.

Takim ważnym odkryciem było wynalezienie maszyny parowej, która poprzedni porządek w Europie i Ameryce zamieniła w epokę stali i pary, a także zapoczątkowała niekończącą się rewolucję przemysłową, podobnie jak później wynalezienie prądu i zastosowanie go w przemyśle i w gospodarstwach domowych wywołało kolejna rewolucję. Jak wielkie to i doniosłe odkrycie możemy się przekonać i dziś podczas awarii, gdy nawet chwilowy brak prądu powoduje paraliż wszystkiego wokół nas.

Dla ludzi, najbardziej istotne i zauważalne są zmiany, które dokonują się w ich czasach. Wcześniejsze traktowane są bowiem jako oczywistość. Nawet podbój kosmosu i pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu nie zostały zapamiętane w takim stopniu jak ruch hippisowski i towarzysząca mu rewolucja obyczajowa. W dużej mierze zaistniała ona za sprawą barwnych strojów i innych atrybutów, m. in. kwiecistych koszul, w które ubierały się ówczesne „dzieci kwiaty” na całym świecie. Niezależnie od stosunku do samego zjawiska i jego oceny przeszło ono do historii kultury i stworzyło szerokie pole do badan socjologicznych.

Większości z nas bardziej wbijają się w pamięć spektakularne, choć wcale nie najważniejsze zjawiska z danej epoki. Mieliśmy i my swoje wyróżniające atrybuty w minionych epokach, nawet w szarym i trudnym pod wieloma względami okresie peerelowskim. W czasach młodości dzisiejszego starszego pokolenia, w początkach ekspansji rock’n’rolla płynącego z krajów zachodnich i naszego big-beatu – długie włosy, kwieciste ubrania, buty beatlesówki i rollingstonki, zamawiane na obstalunek u „prywaciarza”, kupowane na bazarze lub za dewizy w Peweksie, wycierające się jeansy „super rifle”, polski gramofon Bambino, bez którego nie mogły odbywać się popularne prywatki i pojawienie się gitar elektrycznych na scenach – to było znamię nowego. Dla nieco starszych były to meblościanki, pierwsze samochody schodzące z krajowych taśm produkcyjnych – słynne Warszawy, Syrenki oraz koszule non iron, czyli niewymagające prasowania. Te ostatnie były uszyte z tkaniny, której początek dał wynaleziony w 1935 roku przez DuPonta nylon. Z tego syntetyku najpierw robiono damskie pończochy, a podczas drugiej wojny światowej spadochrony. Jak chodziło się w takiej nieprzepuszczajcej powietrza koszuli z syntetycznego materiału – łatwo się domyślić.

Oczywiście lata 60. i 70.wyróżniały się znacznie większą ilością rozmaitych atrybutów, ale to temat bardzo obszerny, może na inny felieton.

W historii mieliśmy do czynienia z wieloma modami, trendami, zwyczajami i towarzyszącymi im atrybutami, które zmieniały się z czasem i ewoluowały, ale wciąż trwały. Nikt już nie buduje piramid, nie ubiera się w zbroje średniowieczne w drodze do pracy, podróżując samochodem, czy metrem. Niemniej są rzeczy i zjawiska, które przetrwały i zasługują na szacunek ze względu na swą długą historię. Przykładem są zwyczaje i tradycje świąteczne. Ich żywotność i popularność budzi podziw u badaczy historii, religii, socjologów, i zwykłych ludzi. Święta obfitują w tradycje i zwyczaje ludowe, z których większość jest wciąż żywo kultywowana. Nadal święcimy pokarmy, malujemy pisanki, czy też kraszanki, zanosimy palemki do kościołów i oblewamy się wodą w lany poniedziałek... (sic!). Ostatnie Święta Wielkanocne były inne. Po raz pierwszy w historii to, co w naszej świadomości istniało jako zjawisko zbiorowe, podczas którego spotykaliśmy się w gronie rodzinnym, w gronie pracowników, w kościołach, na koncertach etc. w jednej chwili zostało ucięte za sprawą koronawirusa i wywołanej przez niego pandemii.

Czy nasze dotychczasowe zwyczaje zostaną zmienione albo, co gorsza wyeliminowane z życia? Tego nikt jeszcze nie wie. Stało się jasne, że pewne zachowania musimy zmienić dla naszego wspólnego dobra. Przetrwaliśmy jako gatunek tysiące lat, przetrwamy i tym razem. Co jednak z naszym dotychczasowym życiem. Czy atrybutem naszych czasów staną się maseczki higieniczne i rękawiczki?

Wróć