Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Na co wybrać się do kina w sierpniu?

09-08-2023 21:00 | Autor: Katarzyna Nowińska
Do kin wszedł niedawno jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku – „Barbie” w reżyserii Grety Gerwig, która ma na koncie takie obsypane nagrodami produkcje jak, między innymi, „Lady Bird” czy „Małe kobietki”. W pierwszej części filmu przenosimy się do Barbie Landu – świata, w którym żyją Lalki Barbie i Keny.

Miejsce wydaję się być istną idyllą, pełną różu i sztuczności, brak tu problemów i trosk. Główna bohaterka jest wiecznie szczęśliwa, wypoczęta i uśmiechnięta, prowadzi beztroskie życie pozbawione jakichkolwiek trosk i obowiązków. W Barbie Landzie to kobiety sprawują władzę, piastując najważniejsze stanowiska. Kobiety są tutaj w centrum zainteresowania, a mężczyźni pozostają w ich cieniu. Ponadto w Barbie Landzie wszystkie Barbie bardzo się lubią, nawzajem się wspierają i „trzymają sztamę”. Wkrótce jednak przyjdzie nam wraz z główną bohaterką i jednym z Kenów przenieść się z tego sztucznego świata do świata rzeczywistego – do współczesnego Los Angeles. Dla Barbie konfrontacja z rzeczywistością będzie brutalnym zderzeniem. Z kolei dla Kena ta zmiana będzie miłą niespodzianką, odkryje bowiem świat, w którym rządzą mężczyźni i po powrocie do Barbie Landu wraz z innymi Kenami podejmie próbę wprowadzenia takiego samego porządku. Ten lekki i momentami dość zabawny film skłania nas do refleksji nad miejscem i rolą kobiet i mężczyzn we współczesnym świecie oraz kwestią ich wzajemnych relacji. Bardzo precyzyjnie punktowane są rozmaite stereotypy na temat obu płci. Na ekranie zobaczymy plejadę gwiazd, wśród nich przede wszystkim, Margot Robbie, doskonałego w roli Kena Rayna Gosslinga, America Ferrerę oraz Emmę Mackey. Na pochwałę zasługuje również scenografia autorstwa Sary Greenwood.

Twórca bomby atomowej...

Na wielkim ekranie zobaczymy również dzieło innego wybitnego reżysera. Mowa, oczywiście, o filmie „Oppenheimer” w reżyserii Christophera Nolana. Jest to biografia Roberta Oppenheimer’a – twórcy pierwszej bomby atomowej, człowieka, na którego w Stanach Zjednoczonych spłynęła wielka sława, a który zmagał się z wyrzutami sumienia i poczuciem ogromnej winy do końca życia. Nolan bynajmniej nie idealizuje głównego bohatera, oczywiście, przedstawia go jako wielkiego geniusza fizyki, ale również jako egoistę, kobieciarza i człowieka żądnego sławy. Nie pomija też wątku oskarżeń o współpracę z komunistami. Film niezwykle wciąga i mimo tego, że trwa aż 3 godziny, nie pozwala się nudzić. Są przeskoki czasu i miejsca akcji, retrospekcje i nakręcone w czerni i bieli przesłuchanie w senacie. W napięciu trzyma muzyka szwedzkiego kompozytora - Ludwiga Göranssona. Dużym atutem produkcji jest niewątpliwie doskonała gra Cillian’a Murphiego, który wcielił się w postać Roberta Oppenheimer’a. Oprócz niego na ekranie zobaczymy całą plejadę światowej sławy gwiazd wielkiego ekranu – Matta Damona, Emily Blunt, Garego Oldmana, Roberta Downey Jr., Josh’a Harnetta, Casey’a Afflecka oraz Rami Malek’a.

Patriarchat od kuchni

Z pewnością dużo mniej komercyjnym filmem jest najnowsze dzieło Françoisa Ozona „Moja zbrodnia”. Fabuła filmu rozgrywa się w okresie międzywojennym, ale co chwila pojawiają się aluzje i nawiązania do toczących się współcześnie sporów wokół feminizmu, nadużyć seksualnych i patriarchatu. Głównymi bohaterkami są dwie przyjaciółki - prawniczka Pauline (Rebecca Marder) i aktorka Madeleine (Nadia Tereszkiewicz). Razem mieszkają w wynajętym mieszkaniu w Paryżu, z którego grozi im eksmisja, gdyż zalegają z czynszem. Obie bohaterki są na etapie budowania swej pozycji zawodowej i obie są w tym niezmiernie ambitne. Drugoplanową, ale fantastycznie zagraną przez Isabelle Huppert postacią jest diva niemego kina niesamowicie łasa na blask fleszy i rozgłos. Madeleine zostaje zaproszona na spotkanie z wpływowym producentem teatralnym, który obiecuje jej rolę w jednym ze spektakli w zamian za stałe wizyty u niego w mieszkaniu. Młodziutka aktorka zdecydowanie nie chce takiego układu i nie zamierza zostać kochanką producenta dla kariery. Kilka godzin po tym niechlubnym spotkaniu do drzwi bohaterek puka policja. Okazuje się, że producent nie żyje, a ostatnią osobą, która miała z nim kontakt jest właśnie Madaleine. Aktorka zostaje oskarżona o zabójstwo, a jej bezrobotna przyjaciółka prawniczka zostaje jej obrońcą w absurdalnym procesie, w którym oskarżyciele używają poszlakowych dowodów oraz opierają się na doniesieniach prasy. Proces nabiera rozgłosu medialnego, a kariera aktorki nabiera tempa. Ozon w mistrzowski sposób łączy kilka gatunków kina i bawi się konwencjami. Jednak poprzez tę zabawną, barwną i na pozór bardzo lekką opowieść reżyser stawia dość smutną tezę – mimo upływu lat i ogromnego rozwoju cywilizacyjnego w kwestiach naszych społecznych relacji i interakcji niewiele się zmieniło.

Duchy i upiory

Tym, którzy lubią gatunek fantasy warszawskie kina proponują w sierpniu film „Nawiedzony dwór” w reżyserii Justin Simien. Gabbie (w tej roli Rosario Dawson), matka samotnie wychowująca dziewięcioletniego syna kupuje opuszczoną i zaniedbaną posiadłość w Nowym Orleanie, by ją odremontować i otworzyć w niej pensjonat. Szybko jednak orientuje się dlaczego tak długo posiadłość stała pusta. Dwór pełen jest duchów i upiorów. Aby pozbyć się niechcianych lokatorów kobieta zatrudnia ekipę profesjonalistów specjalizujących się w lokalizowaniu duchów i przeprowadzaniu ich na drugą stronę. Do ekipy dołącza też cyniczny przewodnik Bena (LaKeith Stanfield), który niby sam w duchy nie wierzy, ale stworzył aparat do ich fotografowania. Wkrótce siły ekipy zostaną jeszcze wzmocnione, bo na miejscu pojawia się także medium Pani Harriet (Tiffany Haddish), ksiądz Kent (Owen Wilson) i niezwykle zabawny profesor (Danny DeVito). Ważnym tematem, który pojawia się w filmie jest wątek nieprzepracowanej żałoby po utracie bliskiej osoby. Okazuje się bowiem, że Ben wciąż po wielu latach nie może pogodzić się ze stratą ukochanej żony.

Wróć