W 2015 r. cierpiałem na bóle kręgosłupa i miałem w ręku skierowanie na operację u prof. Marka Harata, neurochirurga nr 1 w Polsce. Przez przypadek, jakby rzutem na taśmę, znalazłem się w gabinecie pana Łukasza. Obejrzał badanie rezonansem magnetycznym i stwierdził: „Spróbuję uwolnić pana od bólu. Zastosujemy klawipunkturę plus rozciąganie ręczne opracowane osobiście przeze mnie na potrzeby pacjentów z dolegliwościami kręgosłupa lędźwiowego. Na koniec poczęstuję pana impulsami z pewnego cudownego urządzenia produkcji brytyjsko – czeskiej, które ostatnio nabyłem. Jeśli trzy zabiegi co dwa dni nie dadzą efektu, nie będę drenował pana z pieniędzy”. To ostatnie najbardziej mi się spodobało, ponieważ dawało świadectwo rzetelności i uczciwości tego gościa. Ujmując rzecz najkrócej jak mogę, to już po tygodniu wkroczyłem w radosnym pląsie na ciechociński parkiet i tkwiłem tam przez ponad trzy godziny. Bez bólu. Powtarzam kurację mniej więcej raz na trzy – cztery miesiące, bo tak trzeba. O operacji kręgosłupa zapomniałem. Skoro jestem przy Ciechocinku, warto poświęcić temu słynnemu uzdrowisku kilka akapitów, bo lato i urlopy za pasem!
W ubiegłym roku po 25 latach urzędowania odszedł nagle wieloletni burmistrz, pan Leszek Dzierżewicz. Z moich obserwacji wynika, że zmarły był urzędnikiem lubianym i cieszącym się szacunkiem mieszkańców, ale brakowało mu wizji. Dlatego Ciechocinek jest niedoinwestowany, co widać gołym okiem. Coroczne sadzenie dywanów kwiatowych to za mało, by zwabiać kolejnych inwestorów i rozwijać miasto. A przecież tak fantastycznie zlokalizowane i wypromowane uzdrowisko powinno być przyjazne także dla biznesu. Wszak dzisiaj pozyskiwanie inwestorów to klucz do sukcesu. Proponuję nowym władzom Ciechocinka, by przyjrzały się graniczącej z warszawskim Ursynowem gminie Lesznowola, która ma podobną liczbę mieszkańców. Warto sprawdzić w jaki sposób mała wiejska gmina wypracowała sobie budżet w wysokości 327 mln zł, większy niż posiada pięć dzielnic stolicy państwa. Uchylę rąbka tajemnicy – nie byłoby wysokiego 4864,99 zł per capita (dochód na głowę mieszkańca) i kilkusetmilionowego budżetu, gdyby nie 8800 firm płacących w Lesznowoli podatki. Przedterminowe wybory w Ciechocinku, które odbyły się w listopadzie ub.r., wygrał niezależny kandydat pan Jarosław Jucewicz (40 lat). Zmiana warty dobrze rokuje, tym bardziej że przyszło „Młode”, miejmy nadzieję z wizją i determinacją. Nowy włodarz Ciechocinka będzie miał pełne ręce roboty, o ile chce popchnąć mocno do przodu rozwój miasta. Podwarszawska Lesznowola wabi inwestorów m. in. świetną lokalizacją (vide Ciechocinek), miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego obejmującym ponad 90 proc. terenów gminnych, ulgami podatkowymi i uporządkowanym stanem prawnym gruntów. Wójt Jolanta Batycka – Wąsik potrafi dogadać się z każdym prywatnym właścicielem nieruchomości, z każdym inwestorem oraz z każdą sąsiednią gminą i powiatem, także z będącą na prawach powiatu wielką Warszawą. To umiejętność niezbędna na tak wysokim szczeblu zarządzania jak prezydent, burmistrz, czy wójt.
W likwidacji ciechocińskich „pomników hańby” na razie wyręczył władze miasta senator Józef Łyczak (PiS), mający w Ciechocinku swoje biuro. Perła w koronie uzdrowiska, czyli wpisany w 1993 r. do rejestru zabytków słynny basen termalno – solankowy, to ewenement na skalę europejską. Słona woda, którą był wypełniony, miała podobne właściwości jak ta z Morza Śródziemnego, dlatego zabytkowy obiekt odwiedzały tłumy z całej Polski. W uroczystym otwarciu w sobotę 4 czerwca 1932 r. wziął udział sam prezydent II RP Ignacy Mościcki. Niestety, wieloletnie zaniedbania spowodowały, że w 2002 r. basen został zamknięty i od tego momentu systematycznie niszczał. W roku 2009 został sprzedany prywatnemu inwestorowi, który zmieniał się kilka razy. Senator Łyczak nie mógł dłużej przyglądać się „pomnikowi hańby” i walnie przyczynił się do wszczęcia procedury wywłaszczenia obecnych właścicieli zabytku. Sekundują mu warszawska senator Jolanta Hibner (PO) oraz włocławska posłanka Joanna Borowiak (PiS). Współpraca ponad podziałami dała efekt – w marcu ub. r. wojewódzki konserwator zabytków złożył do starostwa aleksandrowskiego wniosek o wywłaszczenie zabytkowego basenu. We wrześniu 2022 r. konserwator wydał nakaz przeprowadzenie prac związanych z rewaloryzacją i odbudową zabytku. Właściciel odwołał się od tej decyzji, sprawa trafiła do II instancji i konserwator czeka na jej rozstrzygnięcie. Senator Łyczak twierdzi, że jest to ze strony właścicieli gra na zwłokę, ale nie przeszkadza ona w procedurze wywłaszczenia obiektu. Zostanie on wyceniony przez rzeczoznawcę państwowego i taką kwotę otrzymają właściciele. Senator Łyczak i poseł Borowiak mają ubiegać się u ministra kultury o pieniądze na wykup cennej nieruchomości.
Znam drugi „pomnik hańby”, o którym niestety rzadko się pisze. To kolejny niszczejący cenny zabytek o nazwie „Łazienki 3”, zaprojektowany w 1898 r. przez arch. Jerzego Majewskiego, zlokalizowany u bramy do słynnego Deptaku Sław w Ciechocinku. Część wyposażenia „Łazienek 3”, m. in. porcelanowe (!) wanny sprowadzono aż z okolic Karlsbadu, a urządzenia potrzebne do podgrzewania borowiny z Pilzna. Ta monumentalna, ozdobiona ryzalitami budowla została w 2008 r. sprzedana prywatnemu inwestorowi, a uzyskane pieniądze pozwoliły Przedsiębiorstwu Uzdrowiskowemu „Ciechocinek” (PUC) dokończyć remont „Łazienek 4” wybudowanych według projektu Marconiego. Niestety, prywatny inwestor okazał się albo niepoważny, albo też bardzo sprytny i chce doprowadzić „Łazienki 3” do kompletnej ruiny, by je wyburzyć i postawić architektonicznego „gargamela” wedle własnego projektu. Trzeba zapobiec takiemu barbarzyństwu – gmina, powiat, władze województwa i naszego państwa nie mogą pozwolić na zmarnotrawienie tak cennego zabytku. Samo PUC radzi sobie całkiem dobrze jak na swoje możliwości finansowe. Ostatnio otwarto wyremontowany w dużej części kompleks „Europa”, zlokalizowany tuż przy deptaku. W mieszczącej się tam kawiarni „Zdrojowa” poza świetną kawą i wybornymi ciastami można w letnie wieczory poprawiać kondycję fizyczną na potańcówkach na odkrytym tarasie. Tu ukłon z Warszawy dla menedżerki obiektu pani Elizy Janickiej za rzadko spotykaną w gastronomicznym biznesie empatię, uprzejmość i troskę o konsumentów.
Warszawa przestaje być dla mnie miastem, w którym się urodziłem i spędziłem całe życie, więc musiałem znaleźć alternatywę. Tą alternatywą jest od ponad dwóch dekad właśnie Ciechocinek. To wymarzone miejsce do wypoczynku, rekreacji, integracji i także do życia. Znam mnóstwo osób, które pozbyły się mieszkań w swoich miastach i zamieszkały w Ciechocinku. Jednym z nich jest pan Zbigniew Skrudlik, czołowy florecista świata lat sześćdziesiątych, srebrny (1964) i brązowy (1968) medalista olimpijski w drużynie, po zakończeniu kariery wybitny trener szermierki m.in. w Kanadzie i Japonii.
Glosa do radnych Ciechocinka: skoro na Deptaku Sław ma swoją gwiazdę wybitny piłkarz Włodzimierz Lubański, to czy nie powinien mieć jej także wybitny florecista 89-letni dzisiaj Zbigniew Skrudlik? W 2017 r. popełniłem mini powieść „Turnus”. Jest to historia jednego ciechocińskiego turnusu rehabilitacyjnego i jego uczestników z przesłaniem „miłość ponad wszystko”. Tematem zainteresowało się dwóch producentów, a za ich pośrednictwem „Netflix”. Planowane jest nakręcenie ośmiu odcinków serialu à 50 minut, do którego wstępny zarys i prezentację sporządził autor scenariuszy wielu kasowych produkcji filmowych. Development i okres prac przygotowawczych, które poprzedzają właściwy okres zdjęciowy, mogą trwać wiele miesięcy, ale kiedy serial zostanie wyemitowany, Ciechocinek będzie miał super promocję.