Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Nocne Tornado zmiotło rywali na Służewcu!

28-09-2022 20:46 | Autor: Tadeusz Porębski
Trenowany przez Krzysztofa Ziemiańskiego pięcioletni Night Tornado dokonał wyjątkowego wyczynu, wygrywając po raz drugi z rzędu prestiżową gonitwę Wielka Warszawska. Drugi był jego stajenny kolega, również pięcioletni Petit.

Night Tornado nie dość, że powtórzył sukces sprzed roku, to dokonał tego w imponującym stylu, prowadząc na dystansie 2600 m od startu do celownika. Jedynym koniem w historii Służewca, który wygrał WW, prowadząc wyścig od startu do mety, był znakomity, choć temperamentny ogier Dixieland pod dżokejem Romanem Maciejakiem. Było to w 1980 roku. Ustrzelając w minioną niedzielę dublet w tak prestiżowej gonitwie, stajnia trenera Krzysztofa Ziemiańskiego zgarnęła aż 245 tys. z ogólnej puli 306.250 złotych. Jeśli dodamy do tego zwycięstwo ogiera Clyde'a w Nagrodzie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi (37 tys. zł) oraz drugie miejsce Timemastera w Nagrodzie Mosznej (14.800 zł), można powiedzieć, że niedziela była dniem Ziemiańskiego – tak pod względem sportowym, jak i finansowym.

Wygrana Night Tornado ma dodatkową wartość, ponieważ tegoroczna Wielka Warszawska była bardzo mocno obsadzona. Na starcie stanęło aż pięć koni trenowanych za granicą – dwa z Francji, dwa z Czech i jeden z Niemiec, jak również ścisła czołówka służewieckich stayerów. Po starcie na czoło wyszedł dosiadany przez Stefano Murę faworyt Night Tornado, którego przez cały dystans podpierał Petit. Pochodzący z Włoch dżokej kontrolował tempo wyścigu, by Night Tornado mógł zachować siły na finisz. Taka taktyka zdała egzamin. W połowie prostej podopieczny Krzysztofa Ziemiańskiego włączył „przerzutkę” i oddalił się od rywali pokonując ostatnią „ćwiartkę” (250 m) w sprinterskim czasie 28,9 sek. Drugi na celownik wjechał Petit, wyprzedzając o szyję trenowaną we Francji klacz Calliepie i o niecałą długość tegorocznego polskiego derbistę ogiera Jolly Jumper oraz trenowaną w Niemczech klacz Nania, które zajęły „łeb w łeb” czwarte miejsce. Czas wyścigu bardzo dobry, tylko o 3,3 sekundy gorszy od kosmicznego rekordu wykręconego w WW w 2011 r. przez legendarnego ogiera Intensa.

Wyhodowany we Francji kasztanowaty Night Tornado jest własnością państwa Emilii, Joanny, Magdaleny, Zofii i Roberta Traków.

Pewnego rodzaju niespodzianką była porażka w Nagrodzie Mosznej (kat. A, 1600 m) naszego najlepszego milera ogiera Timermaster, który musiał uznać wyższość trenowanego w Niemczech wałacha Tarkhan. Trzecie miejsce nieoczekiwanie wywalczył weteran Comin’Through. Trzyletni Tarkhan trenowany jest przez Rolanda Dzubasza dla słynnej niemieckiej stadniny Gestüt Auenquelle mającej wielkie tradycje wyścigowe. Z Gestüt wywodzi się m.in. utalentowany kasztanek Torquator Tasso, który w 2021 r. wygrał w Paryżu gonitwę Prix de l’Arc de Triomphe, najwyżej dotowany wyścig w Europie. W Nagrodzie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi dla dwuletnich folblutów obyło się bez sensacji, świetnie dysponowany Clyde bez wysiłku rozprawił się z niepokonaną w trzech kolejnych startach klaczą Marigold Blossom. Clyde pokazał zadatki klasy i wydaje się wyrastać na jednego z kandydatów do wygrania w przyszłym roku najpoważniejszych wyścigów dla koni z rocznika derbowego. Właścicielami ogiera są stajnia Niespodzianka oraz pani Marianna Surtel.

Ciemną stroną tegorocznej Wielkiej Warszawskiej była nieobecność prezydenta stolicy. Od 75 lat WW nieprzerwanie patronowali kolejni prezydenci miasta. Nie bez powodu. Skoro wyścig ma w tytule słowo "warszawska", to kto inny poza prezydentem tego miasta może być jego dumnym patronem? Sponsorów może być stu, ale patron tylko jeden, czyli prezydent stolicy wybrany na ten urząd przez warszawiaków. Tymczasem w 2019 r. zarząd Totalizatora Sportowego, organizatora gonitw na Służewcu, arbitralną decyzją "sprzedał" patronat jednemu z banków. Po raz pierwszy w historii ta warszawska gonitwa rozegrana została nie o nagrodę prezydenta naszego miasta, lecz o puchar prezesa jednego z banków. Dzisiaj w tytule figuruje skromny zapis „Gonitwa międzynarodowa dla 3-letnich i starszych koni”. Decyzja ma oczywisty kontekst polityczny i pozostaje mieć nadzieję, że wkrótce patronat prezydenta stolicy zostanie WW przywrócony. Drugą ciemną stroną niedzielnej gali był zakaz korzystania z toalet usytuowanych na parterze Trybuny Honorowej nawet dla właścicieli służewieckich koni, którzy wspólnie z graczami są solą służewieckiego toru. To dzięki ich pasji, popartej dużymi pieniędzmi przeznaczanymi na zakup koni wyścigowych oraz ich trening, wyścigi konne w Polsce w ogóle mogą istnieć. Ludzie ci chyba zasłużyli sobie na to, by w tak uroczystym dniu móc korzystać z czystej zadbanej toalety, a nie z postawionych na okoliczność na powietrzu przenośnych latryn typu „toi toi”.

Foto: Tor Służewiec

Wróć