Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Pewnego razu na Bliskim Wschodzie

17-04-2024 20:07 | Autor: Tadeusz Porębski
O co chodzi w konflikcie izraelsko – irańskim? To pytanie zadaje sobie ponad połowa świata. Należy wiedzieć, że oba kraje przez wiele dekad żyły w zgodzie, Iran był jednym z pierwszych państw, które uznały Izrael po jego założeniu w 1948 r. Kryzys nastąpił w 1979 roku, kiedy w wyniku rewolucji islamskiej szach Reza Pahlavi został zmuszony do emigracji. Ajatollah Ruhollah Chomejni, religijny przywódca Iranu, ostro krytykował Izrael za okupowanie terytoriów palestyńskich, stopniowo uciekając się do coraz ostrzejszej retoryki w celu zdobycia przychylności państw arabskich. W ten sposób Iran chciał zwiększyć swoje wpływy w regionie. Obecny przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei, który ma ostatnie słowo we wszystkich sprawach, pozostaje tak samo wrogi wobec Izraela jak jego poprzednicy. Jednak prawdziwa kość niezgody to broń atomowa. Izrael jest w jej posiadaniu, ale odmawia tego prawa Iranowi. W przededniu zapowiadanego ataku Izraela na Iran warto przypomnieć, że państwo uzurpujące sobie prawo do sprzeciwu wobec programu nuklearnego innego suwerennego państwa, samo uzyskało broń atomową w sposób niezgodny z prawem międzynarodowym. W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia ilości wzbogacanego uranu niezbędnego do wyprodukowania bomby atomowej nie można było zakupić od ręki na wolnym rynku, ponieważ były to procedury ściśle kontrolowane przez mocarstwa atomowe. Sprawę załatwił w 1968 r. izraelski wywiad Mosad w ramach ściśle tajnej operacji „Plumbat”. Cała historia kradzieży uranu przez Mosad wyszła na jaw po aresztowaniu jednego z agentów w Norwegii. Ta nielegalna, niezgodna z prawem międzynarodowym akcja pozwoliła Izraelowi uzyskać miano nuklearnego mocarstwa światowego.

Rząd Izraela nigdy nie potwierdził ani nie zaprzeczył, że posiada broń jądrową i nie przystąpił do żadnych porozumień ograniczających zbrojenia jądrowe. Dzięki takiej polityce nie jest poddany żadnej kontroli ze strony wyspecjalizowanych w tym zakresie organizacji międzynarodowych. To mocno zirytowało dumnych Persów. Należy wiedzieć, że nazwanie Irańczyka Arabem to dla niego potwarz. To są Persowie, w ogóle nie utożsamiający się z pustynnymi Beduinami – naród szczycący się historią liczącą ponad 4 tys. lat. Nic zatem dziwnego, że Persowie uznali, iż skoro powstały dopiero w 1948 r. ledwie 8-milionowy Izrael może dysponować bronią nuklearną, to takie samo prawo przysługuje także 88-milionowemu krajowi, będącemu od tysiącleci mocarstwem w tym regionie. Iran jest eksporterem przede wszystkim ropy naftowej i gazu ziemnego, tamtejsze złoża gazu ziemnego ustępują pod względem objętości jedynie zasobom Rosji. Iran to znakomici matematycy i programiści, irańscy hakerzy to światowa elita. Perska armia jest ciągle unowocześniana i liczy ponad pół miliona żołnierzy, 200 tys. członków rezerwy oraz około 160 tys. bojowników stanowiących Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. Nowoczesna marynarka wojenna Iranu jest zdolna w ciągu kilku godzin zablokować cieśninę Ormuz, co natychmiast spowodowałoby globalny kryzys energetyczny. Codziennie przez cieśninę Ormuz przepływa bowiem około jednej piątej całkowitego światowego zużycia ropy. Kilka dni temu Alireza Tangsiri, dowódca irańskiej marynarki wojennej, zagroził, że w momencie eskalacji konfliktu z Izraelem decyzja o zamknięciu cieśniny może zostać podjęta.

Igranie z tak mocnym przeciwnikiem to zagrożenie nie tylko dla Izraela, ale także dla Europy i świata. Izrael stał się państwem – agresorem. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości zarzuca temu państwu, że w trakcie działań zbrojnych, które podjęło w odpowiedzi na terrorystyczny atak Hamasu z 7 października 2023 r., dokonuje ludobójstwa na Palestyńczykach ze Strefy Gazy. Nic nie usprawiedliwia ludobójstwa, nawet najbardziej brutalny terrorystyczny atak. Żydzi powinni wiedzieć to najlepiej, bo kiedyś sami padli ofiarami ludobójców. Netanjahu sprytnie manipuluje międzynarodową opinią publiczną. Aby odwrócić uwagę świata od ludobójstwa w Strefie Gazy, kazał 1 kwietnia zbombardować ambasadę Iranu w Damaszku (Syria). Podczas ataku zginęło 16 osób, w tym dwóch irańskich generałów. Atak regularnej armii na placówkę dyplomatyczną obcego państwa? To się w głowie nie mieści. Nic dziwnego, że Iran podjął działania odwetowe. Dziwne to były działania, zdecydowanie wizerunkowe, bo rząd Iranu kilka dni wcześniej poinformował świat o planowanym odwecie, w wyniku którego – mówiąc nawiasem – nikomu nie spadł włos z głowy. Teraz Izrael zapowiada odwet za odwet. Eskaluje konflikt, bo jest pewny, że ma parasol ochronny rozpostarty przez rząd USA. Słynna „Żelazna Kopuła”, którą chlubi się Izrael... Ponoć strąciła wszystkie rakiety i drony wystrzelone przez Iran. To półprawda, bo ponad 30 proc. pocisków strąciły systemy antyrakietowe zainstalowane na supernowoczesnym amerykańskim lotniskowcu USS Dwight Eisenhower, który wpłynął na wody Morza Czerwonego w pobliżu Izraela.

To przede wszystkim Amerykanie dają rządowi Izraela poczucie bezkarności. W maju 2003 r. Tamir Pardo, prawa ręka szefa Mosadu Meira Dagana, przedstawił trzy opcje na rozwiązanie problemu irańskiego: pierwsza: podbić Iran; druga: doprowadzić do zmiany władzy w Iranie; trzecia: przekonać elity polityczne Iranu, że cena, jaką przyjdzie im zapłacić za kontynuowanie projektu nuklearnego, jest wyższa, niż to, co mogą uzyskać za wstrzymanie go. Ponieważ pierwsza i druga opcja były nierealistyczne, pozostała jedynie trzecia – podjąć jawne i tajne działania, w tym skrytobójcze mordowanie irańskich naukowców. Dla wsparcia programu sformalizowano czterostronną współpracę pomiędzy amerykańskimi agencjami wywiadowczymi CIA i NSA a Mosadem i izraelskim wywiadem wojskowym Aman. Umowę zawarli prezydent George W. Bush i premier Izraela Ehud Omert. Obejmowała ona wzajemne ujawnianie źródeł i metod działania, czyli obustronny totalny striptiz, jak obrazowo ujął to jeden z doradców premiera. To była bezprecedensowa umowa w świecie wywiadów, nawet jak na kraje, które utrzymują ze sobą bardzo bliskie stosunki. Amerykańskie agencje wywiadowcze wspólnie z Cilcalem, czyli „Włócznią” (oddział Mosadu ds. wojny ekonomicznej), uruchomiły szeroko zakrojoną kampanię gospodarczą, której celem było utrącenie irańskiego programu nuklearnego. Ostatni element planu Dagana – zabijanie naukowców – był realizowany wyłącznie przez Mosad. Meir Dagan zdawał sobie bowiem sprawę, że USA nie zgodzą się wziąć udziału w skrytobójstwie. Mosad sporządził listę 15 najważniejszych irańskich badaczy i przystąpił do ich likwidacji.

W dniu 14 stycznia 2007 r. w tajemniczych okolicznościach umiera dr Ardeshir Hosseinpour, fizyk jądrowy zatrudniony w fabryce uranu w Isfahan. Według oficjalnej wersji udusił się „w wyniku wycieku gazu”. W styczniu 2010 r. dr Masoud Alimohammadi, fizyk od cząstek elementarnych, zginął, kiedy obok jego samochodu eksplodował zaparkowany nieopodal motocykl – pułapka. W październiku 2010 r. dwóch motocyklistów za pomocą podczepianych min wysadziło samochody dwóch ważnych członków irańskiego projektu nuklearnego. Kilka tygodni później dr Majid Shahriari zginął w swoim Peugeocie 206. W lipcu 2011 r. zamachowiec – motocyklista zastrzelił jadącego samochodem Dariousha Rezaeinedżadema, doktora fizyki nuklearnej i badacza w Irańskiej Organizacji Energii Atomowej. W styczniu 2012 r. w ten sam sposób zginął Mostafa Ahmadi-Roshan, wybitny chemik pracujący w zakładach wzbogacania uranu Natanz. Po raz pierwszy dzięki przeciekom od wysoko postawionych źródeł izraelskich, amerykańskich, brytyjskich, niemieckich i francuskich świat mógł poznać wiele szczegółów największej wywiadowczej, politycznej i dyplomatycznej operacji podjętej kiedykolwiek, by powstrzymać obcy kraj przed wejściem w posiadanie broni atomowej.

Skala operacji przeprowadzonej przez Mosad, w szczególności jej tajna część, czyli mordowanie irańskich naukowców, były dotąd nieznane. Mahmud Ahmadineżad, 6. prezydent Islamskiej Republiki Iranu, wezwał podczas przemówienia w październiku 2005 r. do „wymazania Izraela z mapy” i nakazał wznowienie procesu wzbogacania uranu, argumentując, że Iran ma prawo do posiadania energii jądrowej w celach pokojowych. Zgadza się z tym znaczna część świata. Izrael niewątpliwie prze do wojny, ale gorsze jest to, że ma poparcie światowych mocarstw. Już Adolf Hitler oskarżał Żydów o wywoływanie wojen. W styczniu 1939 r. darł się w Reichstagu: „Jeżeli międzynarodowemu żydostwu uda się znowu wciągnąć narody w wojnę światową, wtedy rezultatem jej nie będzie bolszewizacja świata i triumf żydostwa, lecz unicestwienie rasy żydowskiej w Europie!”. To jakby memento dla Izraela, by pokazał światu i udowodnił raz na zawsze, że Żydzi są narodem pragnącym pokoju i stabilizacji, a wszelaka agresja jest im obca.

Wróć