Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Pluskwy w Metrze

10-04-2019 20:46 | Autor: Mirosław Miroński
W Internecie pojawiła się informacja jakoby w warszawskim metrze widziano pluskwy. Wyłażą podobno z foteli i przechadzają się (najpewniej) w poszukiwaniu czegoś „na ząb”. Nie jest to dla nas dobra wiadomość, bo jak łatwo się domyślić przekąska preferowana przez pluskwy to nie kto inny tylko my sami. Pod warunkiem, że pojawimy się w metrze, a jeszcze lepiej dla tych krwiożerczych potworków – zasiądziemy wygodnie na którymś ze wspomnianych siedzeń.

Sam nie wiem, co lepsze – być świadomym zagrożenia, czy nic na ten temat nie wiedzieć? Przyznam, że odkąd informacja do mnie dotarła, jadąc metrem, rozejrzałem się mimowolnie, czy coś nie łazi po siedzeniach. Zauważyłem niestety, że gdyby jakieś małe „paskudztwa” rzeczywiście tam były, miałyby całkiem wygodne życie. Wbrew pozorom, w sterylnym na pozór wagoniku nie brak zakamarków, załomków i kryjówek, w których można wygodnie i bezpiecznie przeczekać od posiłku do posiłku. I to przez długi czas. To nie najlepsza dla nas perspektywa. Tym bardziej, że te stworzenia mogą przetrwać naprawdę długo.

Podobno pluskwa ma gruczoł, który produkuje płyn przypominający zapachem kolendrę lub gnijące maliny. Ale kto by takie świństwo wąchał. Zresztą najpierw trzeba toto złapać. A to dość cwane bestie. Są specjalnie wyszkolone psy, które wykrywają to obrzydlistwo, ale nie wiem, czy w naszym kraju. Szkolenie czworonoga wymaga czasu, a do tej pory robactwo może się swobodnie rozmnażać i dalej korzysta

z darmowych przejazdów na koszt miasta. Ignorując przy tym, bramki przy wejściu i nic sobie nie robiąc z wszelkich kontroli. Właściwie sprawę można byłoby zbagatelizować, gdyby nie to, że jak już człowiek o tym wie, to spodziewa się najgorszego. Tym bardziej, że zwykły obywatel nie wie co zrobić w tej sytuacji? Udawać, że go to nie dotyczy? Mieć nadzieję, że mały wampir wybierze za cel kogoś innego? Nie wiadomo.

Nie wiadomo nawet, czy cała ta sprawa nie jest jakimś wygłupem kogoś, kto nic nie wie, albo niewystarczająco dość na temat pluskiew i samego faktu, a po prostu zrobił wrzutkę do Internetów. Jest to całkiem możliwe i wielce prawdopodobne, bo autorka (kto wie, czy to nie blondynka znana z dowcipów) nie wie tak naprawdę, czy to pluskwy, czy może mrówki. Nie potrafiła nawet zrobić zdjęcia, na którym byłoby widać cokolwiek. Oj, słabiutko.

Przydałby się tu jakiś autorytet, entomolog. Szkoda, że ten najbardziej znany z nich zajęty jest zgoła czymś innym.

Zresztą może cała sprawa to tzw. fake news, fałszywka czyli informacja, która już od samego początku jest nieprawdziwa. Pytanie – w jakim celu ktoś wrzuca coś takiego w internetowy obieg? Podobno autorką tego pseudo newsa jest mieszkanka Ursynowa. No, ale to jeszcze nie przesądza o jej intencjach. Zdjęcia, które do tego dołączyła, są byle jakie i konia z rzędem, albo lepiej wypasiony samochód z pełnym wyposażeniem temu, kto dopatrzy się tam pluskwy albo czegokolwiek poza pasiastymi fotelami.

Na tym właściwie ten wielce obrzydliwy temat należałoby zakończyć i nigdy do niego nie wracać, zwłaszcza przy jedzeniu, ani bezpośrednio po nim, gdyby nie to, że tę informację, czy też fake zestawiono z inną informacją, jakoby „Metro Warszawskie chwaliło się, że każdego roku dwukrotnie dokładnie myje wagony oraz dezynfekuje wnętrza pociągów.

– Niestety, jednej z pasażerek podziemnej kolejki udało się stworzyć nagranie sugerujące, że porządki dwa razy do roku to zdecydowanie za rzadko” – pada w formie komentarza.

Otóż to… już wiedzą, że za rzadko. A przecież nikt nie potwierdził, ani nie zaprzeczył, że mamy do czynienia z pluskwami. Jeśli to by się potwierdziło mielibyśmy do czynienia z pluskwą domową (Cimex lectularius) gatunkiem owada należącym do rzędu pluskwiaków różnoskrzydłych. Albo… Skoro widziano je w Metrze, to może to jakiś nowy gatunek – pluskwa „metrowa”. Strach ma wielkie oczy, może autorka wrzutki przesadziła, podobnie jak zwykli to robić wędkarze w kwestii ryb?

Zwalczanie pluskiew nie jest proste, ale możliwe. Jak twierdzą fachowcy, jest co najmniej kilka wypróbowanych metod. Jedna z nich to wymrażanie ich suchym lodem o temperaturze 78 stopni Celsjusza. Można też je „ugotować” gorącym powietrzem o temperaturze powyżej 65 stopni Celsjusza albo użyć tzw. zamgławiacza ULV, czyli generatora wytwarzającego mgłę o mikroskopijnych kroplach (ok. 20 mikronów), dzięki czemu zabójczy dla robactwa preparat może wniknąć w najmniejsze dziury. Oczywiście, istnieją też inne metody, które zapewne podobnie jak poprzednie są znane firmom odpowiedzialnym za utrzymanie czystości w Metrze. Zastanawiające jest to, że w takich kwestiach nie wypowiadają się autorytatywnie władze Metra Warszawskiego skazując pasażerów na domysły. To już lepiej poinformować „rzetelnie” np., że były to motyle, które wiosną są często widywane, a że w metrze… No cóż? Może wybrały się na przejażdżkę? Przecież to komfortowy środek lokomocji.

Pluskwy w metrze – prawdziwe, czy też wymyślone nikomu chwały nie przynoszą. nawet jeśli to są pluskwy do podsłuchu...

Wróć