Szanowny Panie Redaktorze!
Nie wiem dlaczego zgasł mój zapał?
Miałem jak zwykle o tej porze
Napisać wierszyk. A tu klapa!
Był długi weekend. Obok – żona!
Rzadko się zdarza taka chwila.
Pogoda była wymarzona,
Kumpel zaprosił nas na grilla.
Okazja to nie byle jaka,
Więc świętowaliśmy od rana.
W dodatku wypadł Dzień Strażaka
I trzeba było czcić Floriana.
Tu się pojawił nowy wątek.
Zamiast beztrosko spędzać święta,
Coś podkusiło nas, by w piątek
Wysłuchać Pana Prezydenta.
Trzy dni coś krzyczał o Wspólnocie,
O tej wyimaginowanej.
Jak zwykle mieliśmy sto pociech,
Nie wiedząc co jest w końcu grane.
Stąd moje usprawiedliwienie,
Co podtrzymuje mnie na duchu.
Mam tylko kłopot z nagłośnieniem,
Szum w mikrofonie, szmer w odsłuchu.
Czy pan redaktor mi wybaczy
Nagły brak weny i humoru?
Czy mam nawrócić się na Kaczyzm?
Czy stąd jak Szmydt wiać na Białoruś?
© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)