Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Przywalić Europie kłonicą...

22-01-2020 18:57 | Autor: Maciej Petruczenko
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie – napisał kanclerz wielki koronny Jan Zamoyski w akcie fundacyjnym Akademii Zamojskiej w 1600 roku. Potem wiele pokoleń Polaków powoływało się na to mądre stwierdzenie. Zastanawiam się jednak, czy w warunkach dzisiejszej Rzeczypospolitej ma ono jeszcze sens, skoro młodym ludziom czyni się mętlik w głowie. W tak podstawowej sprawie bowiem, jak obywatelskie poczucie respektu wobec organów państwa, uczniowie szkół wszelakiego szczebla muszą się teraz – chcąc nie chcąc – całkowicie pogubić.

Polityczne swary doprowadziły otóż do zdeprecjonowania jakichkolwiek autorytetów. No bo jakże ma uczeń szkoły podstawowej lub średniej wierzyć na przykład w to, co mówi prezydent RP, skoro promotor pracy doktorskiej pierwszego obywatela rwie włosy z głowy, jednoznacznie oceniając, iż przekazywał znajomość prawa człowiekowi, który w praktyce życiowej permanentnie łamie prawo.

Jeśli ktoś chciałby podważać słuszność tej oceny, to od razu podkreślę, że jest to ocena nie byle jakiego promotora, bo prof. dr hab. Jan Zimmermann to prominentny przedstawiciel szacownego Uniwersytetu Jagiellońskiego. I zdaniem tego naukowca (zresztą nie tylko jego), prezydent obraża sędziów, obraża profesorów, obraża przedstawicieli Unii Europejskiej, a już okrzyk, że „nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy” jest czymś drastycznie nieprawidłowym – stwierdza promotor byłego doktoranta Andrzeja Dudy, zauważając, iż ten ostatni zaczął nagle atakować ludzi i naruszać normy etyczne.

Mnie samego populistyczne wynurzenia głowy państwa w trakcie powiatowych pokazówek, organizowanych przy okazji objeżdżania kraju (kolejne wybory prezydenckie na karku), również dziwią. Tak samo, jak dziwi chociażby wypowiedź niedawnego wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego w Parlamencie Europejskim. Jaki zakrzyknął groźnie, że Polska nie będzie się trzymać niemieckiej nogawki, czym zapewne połechtał ksenofobiczną część krajowego elektoratu, chętnie akceptującą hasło „bij Niemca”, nie mówiąc już o Ruskim. Ale od razu rodzi się pytanie: po jaką cholerę mamy jeszcze utrzymywać stanowisko ministra spraw zagranicznych i bawić się w dyplomację, skoro zamiast kompromisowych negocjacji wolimy ważnym partnerom na forum międzynarodowym od razu przywalić kłonicą?

W stosunkach międzypaństwowych nie moralny triumf jednego narodu nad drugim, ale odniesiona korzyść liczy się przede wszystkim, a takiej korzyści nie uzyska się, wygrażając pięścią. Dlatego polską rodzinną kłótnię, przeniesioną w formie żenującego magla na forum europejskie, przyjąłem – jak wielu rodaków – ze wstydem. Sam miałem okazję uczestniczyć dwa lata temu w Strasburgu w ważnych dla nas i całej Unii Europejskiej branżowych negocjacjach, które szczęśliwie doprowadziły do pomyślnego finału, jeśli chodzi o wnoszenie uczciwych opłat za wykorzystywanie treści informacyjnych przez amerykańskich gigantów internetowych – z Google’m i Facebookiem na czele. Rozmowy na ten temat toczyliśmy jednak w nadzwyczaj kulturalnej atmosferze, jak przystało na Europejczyków. I jakoś nikomu słoma z butów nie wychodziła – jak wielu naszym europosłom.

Oczywiście, kokietowanie tłumu swojskością i podkreślaniem, że bliższa grzbietowi koszula niż sukmana, odniesie niemały skutek wyborczy w sytuacji, gdy większość podstawowych mass mediów taką politykę wspiera. Cóż, wcale nie tak dawno naród z entuzjazmem przyjął hasło innego przywódcy, żeby „Polska rosła w siłę, a ludziom się żyło dostatniej”. Hasło było piękne, ale państwowe długi, jakie przyszło za jego realizację zapłacić, już się nie mogły podobać, a kraj znalazł się w całkowitej zapaści i władcy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w zasadzie dobrowolnie oddali ster ludziom „Solidarności”. Dlaczego obywatelska Solidarność przez duże „S”, a także przez „s” małe dała się rozbić i pozwolono na totalne skłócenie Polaków – to już temat na poważną dysertację socjologiczno-historyczną. Może weźmie się za to mający obiektywne spojrzenie i zawsze życzliwy Polsce Brytyjczyk Norman Davies?

Wiadomo skądinąd, iż ani jedno stronnictwo polityczne, z frakcjami kościelnymi włącznie, to nie jest zastęp aniołów. Ale wszechogarniający bałagan, do jakiego władze RP doprowadziły na niwie wymiaru sprawiedliwości, choćby najbardziej tolerancyjnym obserwatorom po prostu w głowie się nie mieści. Nawet stalinowska władza starała się zachować pozory uczciwości, omamiając opinię publiczną kłamliwymi komentarzami w Polskiej Kronice Filmowej. Dzisiejsza władza wykonawcza natomiast jedzie po nieposłusznych sędziach i niemiłych jej politykach równo z trawą, mając w dupie nawet wyroki najwyższych organów sądowych. Niektórzy powiadają zatem, że postponowani sędziowie (i prokuratorzy), którym wbija się nóż w plecy, muszą przekraczać normalne granice działania, uciekając się do desperackiej obrony koniecznej. Najsmutniejsze jest wszakże, iż nie tylko tym, których cieszą aktualne sukcesy wyborcze – przyjdzie za polityczne szaleństwo w końcu słono zapłacić. A wojenka faktycznie już wypowiedziana Unii Europejskiej prędzej czy później przypomni nam o jakże trafnym porzekadle, że Polak mądry – po szkodzie.

W dążeniu do całkowitego zawłaszczenia Polski obecni sternicy biorą się powoli za wciąż niezależne samorządy terytorialne. I w związku z tym Warszawę z okolicznymi przyległościami ma się odciąć od pospólnego dotychczas województwa mazowieckiego. W jakimś sensie byłby to powrót do rozbicia dzielnicowego w 1138 na mocy testamentu Bolesława Krzywoustego i mielibyśmy jakby odnowione Księstwo Mazowieckie, które na dobre wcielono znowu do Korony dopiero w 1526 roku. Dzisiaj nowy Krzywousty chyba się już znalazł. A jeśli Księstwo-Województwo na nowo powstanie, to zastanawiać się będzie już tylko trzeba, czy jego stolicą zostanie Płock, czy Czersk?

Wróć