Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Radni skakali sobie do oczu

10-04-2019 21:47 | Autor: Bogusław Lasocki
Prawie każda sesja Rady ma swoją specyfikę. Również ostatnia, odbyta we wtorek 9 kwietnia, zaznaczyła się w swoisty sposób. Bywały nieraz gorące dyskusje pomiędzy radnymi i członkami zarządu, przechodzące w kłótnie. Tym razem było podobnie, jednak motywem, który kilkakrotnie wyłaniał się w tle dyskusji była sprawa strajku nauczycieli.

Wypowiedzi zawierające wtręty polityczne wielokrotnie pojawiały się zarówno ze strony radnych z klubów związanych z partią rządzącą, jak i z partiami opozycyjnymi.

– Bardzo bym prosił, abyśmy się skupili na merytoryce, a nie przerzucaniu się odpowiedzialnością za Ministerstwo Edukacji Narodowej, za to co się działo w 2013 roku, co się działo kiedyś – zaapelował radny Maciej Antosiuk z klubu Projekt Ursynów. – Przeciętnych mieszkańców interesuje to, czy ich dzieci pójdą jutro do szkoły, czy pójdą następnego dnia, czy się odbędą egzaminy gimnazjalne. Szanowni Państwo, to nie jest Sejm – skonkludował radny Antosiuk.

W sumie blisko czterogodzinna sesja przebiegła dosyć sprawnie, pomimo wielu wątków i poruszanych tematów. Program sesji został dodatkowo rozszerzony o punkt poświęcony informacji burmistrza o sytuacji w placówkach oświatowo - wychowawczych na Ursynowie oraz punkt dotyczący rekomendacji projektu uchwały dotyczącej skargi rozpatrzonej przez Komisję Rewizyjną.

Jako elegancki gest rozpoczynający obrady można potraktować uczczenie minutą ciszy pamięci Grażyny Łaskiej, zmarłej 6 kwietnia działaczki społecznej, pracującej aktywnie na rzecz mieszkańców Zielonego Ursynowa. Jednak za chwilę elegancja się skończyła.

Pierwszym punktem merytorycznym była informacja burmistrza Roberta Kempy o konsekwencjach strajku nauczycieli.

– Na 42 oświatowe placówki publiczne, dla których organem prowadzącym jest miasto stołeczne Warszawa, 40 placówek zdecydowało się przystąpić do strajku – mówił burmistrz Kempa. – Spośród strajkujących placówek w 30 nie są realizowane na tę chwilę zajęcia. Dyrektorzy wystąpili do mnie o zgodę na zawieszenie prowadzenia zajęć ze względu na brak możliwości zapewnienia bezpieczeństwa uczniom i taką zgodę otrzymali. Mamy trochę ponad 17 tysięcy uczniów na Ursynowie, strajk odbywa się w placówkach, do których uczęszcza łącznie 16503 osób. Około tysiąc skorzystało z oferty przygotowanej przez Urząd Dzielnicy, jednostki organizacyjne miasta stołecznego Warszawy, a także organizacje pozarządowe, różne kluby sportowe. Docierają do mnie głosy poparcia i zrozumienia. Także nauczycielom i dyrektorom chciałem przy okazji serdecznie podziękować za ich wsparcie i zaangażowanie – powiedział burmistrz Kempa.

Dosyć długa wypowiedź burmistrza wywoływała burzę po stronie opozycji. „Jak długo będzie trwał strajk, dlaczego wielu rodziców nie wiedziało o planowanym strajku, jakie jest jego polityczne tło – to były wątki wypowiedzi i ripost ze strony pisowskiej grupy radnych. W odpowiedzi – znów wzajemne zarzuty kłamstw i przerzucanie się informacjami typu "w czasie rządów PO podwyżki sięgnęły 50%" i riposta opozycyjna "za PO podwyżek nie było". Nie trzeba być ekspertem w zakresie finansów publicznych, by pamiętać, że wynagrodzenie nauczycieli zawsze było relatywnie niskie w stosunku do wymagań i niezbędnego wkładu pracy. Obraz rozświetla przytoczone przez portal haloursynów zestawienie podwyżek płac w kolejnych latach. W okresie 2008 - 2010 wynosiły one około 10 - 7 procent rocznie. W 2012 r. podwyżka wyniosła tylko 3,8 procent i od tego momentu wynagrodzenia zostały zamrożone. Dopiero po objęciu rządów przez PiS w 2017 r. nastąpił wzrost płacy nauczycielskiej o około 1 procent poprzez rewaloryzację. Kolejne podwyżki, 5-procentowe, miały miejsce w kwietniu 2018 r. i styczniu 2019 r., zaś następna, 9 -procentowa podwyżka zapowiadana jest od września tegoż roku. Jak widać, każdy medal ma dwie strony, a prawdy też mogą być różne.

Dalsze punkty sesji realizowane były już bardzo sprawnie. Po niezbyt długiej, merytorycznej dyskusji i poprawkach przyjęto projekt uchwały w sprawie nadania statutu dzielnicom oraz stanowisko radnych w sprawie ulicy Karczunkowskiej. Niewątpliwie dużym ułatwieniem był funkcjonujący już od początku roku system elektronicznego głosowania i wyspecjalizowane tablety udostępnione radnym. Sposób głosowania i sumaryczne wyniki wyświetlane są wraz z nazwiskami głosujących na dużym, dobrze widocznym z każdego miejsca sali ekranie, pozwalając natychmiast poznać wyniki głosowania.

Ostatni punkt obrad czyli interpelacje, wnioski i zapytania, znów wywołał dużo emocji. Radni, omawiający w skrócie złożone własne interpelacje, poruszyli w nich również tematy związane z oświatą. Spowodowało to kolejne zaostrzenie nastrojów, a w konsekwencji następne wystąpienie burmistrza. Broniąc nauczycieli i dyrektorów placówek oświatowych, zwracał uwagę na luki w systemie finansowania oświaty. Z poziomu rządu, w wartościach globalnych, obraz jest inny i inaczej sytuacja wygląda w przypadku miasta. Do środków otrzymanych z MEN m. st. Warszawa dopłaca co roku ponad 2 miliardy złotych, z czego 800 milionów na płace. Obciążenie budżetu kwotą 10 miliardów zł w całej kadencji to nie lada problem – argumentował burmistrz.

Bez zmian systemowych nie da się tego rozwiązać. Jednak gra polityczna młodzieżą, jej przyszłością, a w sumie przyszłością Polski – jest nie do przyjęcia.

Wróć