Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

REMONT KAPITALNY

13-08-2019 19:20 | Autor: Wojciech Dąbrowski
.

Mam przytulne mieszkanko, od lat święty spokój,

Staram się je upiększać, odświeżać co roku,

Urządzałem przez lata, włożyłem moc pracy,

Jestem dumny z efektów, jak wszyscy Polacy.

Rozglądając się w koło, stwierdzałem co wieczór,

Że coś nam się udało w ostatnim ćwierćwieczu.

 

Zawsze może być lepiej, więc choć lata lecą,

Pomyślałem, że warto poprawić co nieco,

Coś ulepszyć, coś zmienić, dodać to i owo…

Wtedy sąsiad mi przysłał grupę remontową.

Wybrał za mnie. Dość – mówił – burdelu na kółkach,

Znam firmę: Dobra zmiana – Jarosław i Spółka.

 

Przyznam, reklama firmy brzmiała dość kusząco,

Obiecywała sukces i przyszłość kwitnącą.

Chciałem innej, lecz w końcu wyraziłem zgodę,

Szybko się przekonując, że to pic na wodę.

Okazało się bowiem, po pracach w wieżowcu,

Że pan prezes pozwalniał najlepszych fachowców.

 

Zatrudnił swoich kumpli, powiązanych z mafią,

Takich co dużo krzyczą, lecz mało potrafią.

Już pierwsze ich decyzje przyjąłem niechętnie,

Bo wszystko to, co dobre, zniszczono doszczętnie.

Najpierw przemalowano fasadę od frontu,

I do kapitalnego wzięto się remontu.

 

Ale rozmach i tempo wcale mnie nie cieszy,

Bo mi szef tej ekipy wszystko rozbebeszył.

Zamiast ładu w pokoju mam pobojowisko,

Co wisiało wysoko, teraz wisi nisko.

Przybyło dziur w suficie, przez co w deszczu moknę,

Pan Janek wszystkie drzewa wyciął pod mym oknem.

 

Pani Ania z impetem wkroczyła do boju,

Wszystko poprzewracała w dziecięcym pokoju.

Pan Piotruś, bez kultury, zwykły kawał buca,

Zaczął zmieniać obrazy i książki wyrzuca.

Pan Jacek, by skutecznie zamieszać mi w główce,

Wyłącznie Trwam i Info zakłada w kablówce.

 

Mistrzem został pan Zbyszek. Wszystko zdemolował.

Zerwał parkiet, budowę zaczyna od nowa.

Markowe elementy zastąpił podróbką,

Kierowanie remontem powierzył zaś czubkom.

Przestały mieć znaczenie dawne referencje

I wyszło szydło z worka, prawdziwe intencje.

 

Prezes chce nam urządzić życie po swojemu,

Uszczęśliwić na siłę, cholera wie, czemu.

By idee swe wcielić, nie traci zapału,

Kazał wznieść mur solidny, dokonać podziału.

Trzeba przyznać, że niezłą dał swym ludziom fuchę,

Więc muszą, chcą czy nie chcą, walić w nas obuchem.

 

Remont trwa cztery lata, ale bądźmy szczerzy,

Po to, żeby nas doić, bo się im należy.

Po zmianie instalacji, prąd znowu podrożał,

A nam próbują wmówić, że to wola boża.

Została już w lodówce tylko miska ryżu,

A podejrzane typy kręcą się w pobliżu.

 

Patrzę w krąg z przerażeniem, rozglądam po kątach.

Kto wywiezie te gruzy? Kto teraz posprząta?

Trzeba zmienić ekipę! Co wybrać? Są inne?

Nie chciałbym po raz wtóry, wpaść z deszczu pod rynnę.

Komu mogę zaufać? Poradźcie mi, komu?

Chciałbym się znów bezpiecznie poczuć w swoim domu.

 

© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)

Wróć