Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Sierpniowe reminiscencje

08-08-2018 23:15 | Autor: Mirosław Miroński
Drugi tydzień sierpnia przywodzi na myśl to, co działo się w Warszawie 74 lata temu. Po kilku spektakularnych sukcesach odniesionych na początku Powstania Warszawskiego wkrótce przyszło zmierzyć się z coraz lepiej zorganizowaną kontrofensywą niemiecką. Po stronie powstańców kończyły się zapasy amunicji, tym samym wkrótce po rozpoczęciu Powstania utknęło ono niemal w martwym punkcie, np. na Pradze.

Stopniowo rezygnowano z osiągnięcia wyznaczonych celów, ograniczając się do prowadzenia najistotniejszych działań strategicznych. Mimo trudności zaopatrzeniowych, braku koniecznych środków do prowadzenia walki udało się zdobyć obóz koncentracyjny Waffen-SS Konzentrationslager Warschau, Arbeitslager Warschau, potocznie zwany „Gęsiówką” – utworzony w lipcu na rozkaz Reichsführera-SS Heinricha Himmlera na terenie byłego getta warszawskiego. Dzięki temu uwolniono 348 Żydów.

Niemcy liczyli się z możliwością wybuchu ewentualnego polskiego powstania od samego początku okupacji. Akty terroru, których dopuszczali się wobec ludności cywilnej podbitego kraju, miały na celu powstrzymanie wszelkich prób oporu i zastraszenie Polaków. Mimo to nieustające próby czynnego oporu w postaci licznych akcji zbrojnych i sabotażu sprawiały, że hitlerowcy nie mogli się czuć pewnie na zajmowanych przez siebie terenach.

Już wiosną 1944, wobec nieuchronnej perspektywy, że Warszawa stanie się terenem walk frontowych, okupant zabezpieczył większość obiektów, w których znajdowały się urzędy i instytucje. Podobnie jak koszary, newralgiczne arterie komunikacyjne etc. Na korzyść powstańców przemawiał fakt, że stacjonujący w Warszawie niemiecki garnizon był nieliczny (z powodu trudnej sytuacji Niemców na froncie wschodnim). Nigdy nie udało się Niemcom doprowadzić go do zaplanowanego stanu 36 tys. żołnierzy, a w chwili wybuchu Powstania liczył zaledwie 13 tys. żołnierzy (5,6 do 6 tys. żołnierzy Wehrmachtu, ok. 4,3 tys. różnych formacji SS, policji, a także ok. 3 tys. żołnierzy naziemnej obsługi lotnictwa na lotnisku Okęcie i Bielany. Wliczając w to baterie artylerii przeciwlotniczej i inne oddziały do specjalnych zadań, Niemcy dysponowali w Warszawie rozproszonymi po całym mieście jednostkami w liczbie ok. 16 tys. żołnierzy. Na ich czele stal generał Reiner Stahel.

Niemiecki garnizon w Warszawie mógł jednak liczyć na wsparcie 9. Armii dowodzonej przez generała Nikolausa von Vormanna, która podobnie, jak inne jednostki frontowe przybliżały się do Warszawy znajdującej się w strefie oddziaływań frontu wschodniego. Przez stolicę przemieszczały się m. in. 3. Dywizja Pancerna SS „Totenkopf”, 5. Dywizja Pancerna SS „Wiking”, Dywizja Pancerno-Spadochronowa „Hermann Göring”, które zostawiły tu część swoich oddziałów. W efekcie, w pierwszych dniach Powstania w walkach po stronie niemieckiej brały udział oddziały frontowe Wehrmachtu.

O ile sam powstańczy zryw nie zaskoczył Niemców, o tyle zaskoczyła ich skala samego przedsięwzięcia oraz determinacja powstańców. Przystąpili więc do wzmocnienia garnizonu, sięgając m. in. po oddziały policyjne z Kraju Warty, dowodzone przez SS-Gruppenführera Heinza Reinefartha. W ich skład wchodziły dwie i pół kompanii zmotoryzowanej policji, kompania zmotoryzowanej żandarmerii, kompania SS „Röntgen”, batalion podchorążych z V oficerskiej szkoły piechoty, jak również Pułk Specjalny SS „Dirlewanger”, dowodzony przez SS-Oberführera Oskara Dirlewangera. Zasłynął on wcześniej z niezwykle krwawych akcji pacyfikacyjnych na tyłach frontu wschodniego. Rekrutował się w większość z kryminalistów powyciąganych naprędce z więzień i obozów koncentracyjnych, którym w zamian za udział w walce na rzecz III Rzeszy obiecano ułaskawienie. Do spacyfikowania „nieposłusznej” Warszawy włączono też Brygadę Szturmową SS RONA (Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa) dowodzoną przez SS-Brigadeführera Bronisława Kaminskiego, w skład której wchodzili kolaborujący z Niemcami Rosjanie i Białorusini. Już po wybuchu powstania sformowano z nich pułk szturmowy liczący ok. 1700 (nieżonatych) mężczyzn, na którego czele stanął major Iwan Frołow. Do tego 608. pułk ochronny dowodzony przez pułkownika Willego Schmidta oraz dwa bataliony azerbejdżańskie („Bergman” i I batalion 111. Pułku).

Pacyfikacje północnej części Warszawy powierzono Grupie Bojowej „Reinefarth”, a południowej części Grupie Bojowej „Rohr”.

Nad akcją tłumienia Powstania czuwał SS-Obergrupenführer Erich von dem Bach-Zelewski (zajmujący się wcześniej zwalczaniem ruchu oporu w okupowanej Europie). Z nominacji Hitlera objął on dowództwo nad siłami odsieczy. Führer powierzył mu zadanie stłumienia Powstania, stawiając go na czele wszystkich niezależnych od siebie jednostek m. in.: oddziałów Wehrmachtu, SS i niemieckiej policji na terenie miasta. Utworzona została Korpsgruppe von dem Bach licząca wkrótce ok. 25 tys. żołnierzy.

Plan Powstania, opracowany przez komendanta Okręgu Warszawskiego AK, pułkownika Antoniego Chruściela „Montera”, zakładał, że powstańcy będą prowadzili działania zaczepne przez 2–3 dni, a w niesprzyjających warunkach będą starali się bronić przez dwa tygodnie. Twórcy planu liczyli na czynny udział aliantów. Jak wiadomo, nadzieje te okazały się płonne. Skutkiem takiej postawy sprzymierzonych walki w stolicy trwały aż 63 dni. Stolica i jej mieszkańcy ponieśli straty niemające odpowiednika w objętej wojennej wojenną pożogą Europie.

Jak wiadomo, jako jedyni nie doczekaliśmy się adekwatnego odszkodowania. Miejmy to na względzie, budując sąsiedzkie relacje z naszymi zachodnimi sąsiadami.

Wróć