Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

To była manifestacja społecznego oporu!

24-10-2018 23:46 | Autor: Maciej Petruczenko
Z Tomaszem Sieradzem, liderem ursynowskiej PO o wyborach.

MACIEJ PETRUCZENKO: Notujemy poważny sukces Koalicji Obywatelskiej, a więc przede wszystkim Platformy Obywatelskiej w wyborach samorządowych w Warszawie. Czy można się było tego spodziewać?

TOMASZ SIERADZ: Należy się przede wszystkim cieszyć, że nastąpiło jakby przebudzenie obywateli, którzy – zwłaszcza w wielkich miastach – dali o sobie znać. Warto przy tym podkreślić, że Koalicja Obywatelska to nie tylko stanowiące jej trzon PO i Nowoczesna, ale też ruchy miejskie. To także osoby aktywne lokalnie i przedstawiciele organizacji pozarządowych. Bodaj najlepszym przykładem są kandydaci do Rady Ursynowa z naszych list. Chociażby Robert Wojciechowski, który obejmie trzeci mandat na Kabatach, a członkiem żadnej partii nie jest i nigdy nie był. Zatem wielką wartością dodaną tych wyborów jest formuła otwarcia na wszystkie środowiska. To wielki sukces KO – zarówno w wyborach do Rady Warszawy, jak i do rad dzielnic oraz Sejmiku Województwa Mazowieckiego. A przede wszystkim to miażdżące zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego w rywalizacji o stanowisko prezydenta stolicy.

Mieszkańcy Ursynowa mogą z dumą powiedzieć, że prezydentem został „nasz człowiek”, sąsiad z zakątka Kabaty, w dodatku właśnie tu wykształcony w Kolegium Europejskim w Natolinie...

Prezydent Trzaskowski – bo chyba wolno mi go już tak tytułować – jest rdzennym warszawiakiem, urodzonym na Starówce. Mieszka od dawna na Ursynowie, gdzie jego dzieci chodzą do szkoły, więc tym bardziej jesteśmy z niego dumni. Jest ekspertem od spraw europejskich, a obecnie każda metropolia takiego specjalisty potrzebuje. Dla każdej stolicy ważne jest budowanie swojej pozycji, ale też komunikacja i porozumienie z innymi miastami. Żeby czuć się pełnoprawnym partnerem w rodzinie stolic europejskich. I tu ogromnie przydatne będzie doświadczenie Rafała Trzaskowskiego i jego biegła znajomość języków obcych. Rafał Trzaskowski jest osobą, przed którą nie ma żadnych barier. Ma za sobą olbrzymie doświadczenie zawodowe na ważnych stanowiskach. Był wszak ministrem administracji i cyfryzacji, wiceministrem spraw zagranicznych, europosłem, a obecnie posłem.

Mapa obrazująca sukcesy wyborcze poszczególnych stronnictw wyraźnie wskazuje, że – w przeciwieństwie do wielkich miast – Koalicja Obywatelska nie zyskała poparcia w ośrodkach prowincjonalnych, szczególnie na wsi...

No cóż, prowincja – a używam tej nazwy bez jakiegokolwiek negatywnego podtekstu – jakby nie dostrzegła stwarzanego przez władające państwem PiS niebezpieczeństwa odejścia od Unii Europejskiej i – co za tym idzie – utraty funduszy unijnych. Mieszkańcy mniejszych miejscowości nie mają tak bogatej palety serwisów informacyjnych, zwłaszcza telewizyjnych – jak my i czerpią wiedzę przede wszystkim z TVP. A PiS nadużywa mediów publicznych do własnych celów propagandowych.

Krótko mówiąc, daje pan do zrozumienia, że na tym tle dobre wyniki wyborcze Koalicji Obywatelskiej w ogóle, a Rafała Trzaskowskiego w szczególności, to w reakcji na politykę PiS swoisty fenomen, który dawni lewicowcy określiliby mianem „wyklęty powstań ludu ziemi”...

Jak już wspomniałem na wstępie, mamy dziś przebudzenie się społeczeństwa, w tym warszawiaków, którzy chcą, żeby nasze miasto było stolicą na miarę europejską, a jego rozwój i przyszłość bardzo leży im na sercu. Chcą być traktowani poważnie.

Czyli chcą, żeby było więcej udogodnień w ich miejscu zamieszkania, więcej linii komunikacji miejskiej, a mniej pomników, mniej życia przeszłością...

Myślę, że taki właśnie sygnał został przekazany przez mieszkańców.

Nie bez powodu mówi się, że tegoroczne wybory samorządowe to nie było li tylko zwykłe zafunkcjonowanie okresowego mechanizmu demokracji, lecz nagła demonstracja polityczna szerokich warstw społeczeństwa polskiego. Czy pan podziela tę opinię?

Jak najbardziej. Widząc, co się dzieje z poszczególnymi instytucjami państwa, Polacy najwyraźniej zaprotestowali. Nie godzą się na totalne pogwałcenia prawa, poczynając od Konstytucji. Rozumieją zapewne, że obecnie dokonuje się zamachu na sądy, a za chwilę może to już być zamach na nas, na każdego obywatela i zagrożenie jego wolności. Stąd ta rekordowa, niekiedy nawet 80-procentowa frekwencja w lokalach wyborczych, stąd gremialne głosowanie na KO i Trzaskowskiego. Na Ursynowie wynik pojedynku Trzaskowski – Jaki to 63:23. W niektórych lokalach wyborczych do głosowania ustawiały się tak długie kolejki, że trzeba było stać nawet godzinę.

Pewnie w tym, co pan mówi o stopniowym ograniczaniu swobód, jest sporo racji, przecież będąca profesorem prawa posłanka PiS Krystyna Pawłowicz żąda odebrania głosu wolnym mediom, między innymi poprzez wprowadzenie „opcji zero na rynku radiowo-telewizyjnym”...

No właśnie, objawia to raz za razem na forach społecznościowych, na Twitterze i Facebooku.

Jak zatem podsumowałby pan ów protest społeczny, zainicjowany przy okazji wyborów samorządowych?

Obywatele pokazali, że chcą żyć w normalnym kraju, chcą się rozwijać, realizować swoje pasje i marzenia, wykorzystując przy tym swoje uzdolnienia i przedsiębiorczość bez ciągłego oglądania się na państwo w obawie, że spotka ich kolejna niespodzianka. Wyraz takiego myślenia dali między innymi ursynowianie, którzy nie chcą pogodzić się z tym, że mogłoby lec w gruzach coś, do czego doszli własną pracą.

Czyli chodzi o to, żeby utrzymać zdobycze wolnościowe nowej Polski i nie wracać do modelu PRL?

Oczywiście. Przede wszystkim zaś nie możemy przywracać zaściankowości, która zawsze nas blokowała, rodząc postawę: sam nie zjem i innemu nie dam. Dziś trzeba się otaczać mądrymi ludźmi. Im komuś będzie lepiej, tym więcej wszyscy na tym skorzystają. Chociażby poprzez tworzenie miejsc pracy. Kampania Rafała Trzaskowskiego była ukierunkowana na budowanie porozumienia, na działania pozytywne, nie na negowanie wszystkiego. I to spotkało się ze społecznym zrozumieniem. Wyborcy dali temu wyraz, idąc tak licznie do urn wyborczych. Zwyciężyła idea samorządności.

Sam pan może być również zadowolony z wyborów samorządowych, ponownie uzyskawszy mandat radnego na Ursynowie...

Tak, oczywiście. Ze swej strony chciałbym, jako przedstawiciel PO w dzielnicy, serdecznie podziękować wszystkim ursynowiankom i ursynowianom za wielką determinację i wprost nadzwyczajne zmobilizowanie w obliczu wyborów. Za masowe przybycie do lokali wyborczych i głosowanie.

Co ciekawe, znowu odnosząc się po trosze do epoki PRL – było to przybycie masowe, a nie musowe...

Tym większe zobowiązanie na nas ciąży. Bo to były rzeczywiście wybory bardziej światopoglądowe niż lokalne. I gdyby do tej społecznej manifestacji nie doszło, moglibyśmy pluć sobie w brodę. A tak nawiasem mówiąc, w osiągnięciu bardzo dobrego wyniku w dzielnicy bardzo pomogli nam niektórzy oponenci. Mocno się pogubili zwłaszcza członkowie stowarzyszenia Nasz Ursynów, którym nie udało się wprowadzić ani jednego przedstawiciela do Rady Warszawy. A już jeden z liderów NU, niedawny burmistrz Ursynowa, skądinąd zdolny polityk Piotr Guział swoim działaniem doprowadził po prostu do zakopania własnego matecznika.

Wróć