Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

To milczenie mówi najwięcej...

10-02-2021 21:55 | Autor: Tadeusz Porębski
Starszemu pokoleniu Polaków, którzy w środę włączyli odbiorniki telewizyjne i radiowe, mogło przyjść na myśl, że obudzili się w niedzielę 13 grudnia 1981 roku. Podobnie jak wtedy za oknami śnieg i mróz, ekrany telewizorów puste, radioodbiorniki głuche. To efekt protestu najważniejszych stacji telewizyjnych i radiowych przeciwko planowanemu przez rząd wprowadzeniu dodatkowego podatku od reklam emitowanych w telewizji, radiu oraz w Internecie. Chodzi o projekt ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów.

Podjęta akcja ma nazwę "Media bez wyboru". Pasek na pustym ekranie głosi: "Dziś nie usłyszycie swoich ulubionych audycji, a także nie będziemy w stanie przekazać wam najistotniejszych faktów, wiadomości i informacji". Powiało grozą, bo tak spektakularnego sprzeciwu mediów elektronicznych i wielkich tytułów prasowych jeszcze w odrodzonej Polsce nie było. Największe światowe stacje telewizyjne i gazety nie zostawiają na projekcie polskiego rządu suchej nitki, nazywając go wprost bezpardonowym atakiem na niezależne dziennikarstwo. Oliwy do ognia dolał Ryszard Terlecki, szef klubu parlamentarnego PiS. Nie bacząc na to, że właściciele mediów płacą podatki jak wszyscy pozostali przedsiębiorcy, pan Terlecki stwierdził, że „podatki są zapewne bolesne i kosztowne dla mediów, media muszą się liczyć z tym, że będą ponosić koszty swojej działalności, jak wszystkie inne podmioty gospodarcze w kraju”.

Ponury żart, bo nie sposób uwierzyć w to, że wicemarszałek polskiego Sejmu nie wie, iż właściciele firm z branży mediów płacą już liczne nałożone na przedsiębiorców podatki. „Jako media działające od wielu lat w Polsce nie uchylamy się od ciążących na nas obowiązków i społecznej odpowiedzialności. Co roku płacimy do budżetu państwa rosnącą liczbę podatków, danin i opłat (CIT, VAT, opłaty emisyjne, organizacje zarządzające prawami autorskimi, koncesje, częstotliwości, decyzje rezerwacyjne, opłata VOD, itd.). Własną działalnością charytatywną wspieramy też najsłabsze grupy naszego społeczeństwa” – czytamy w liście otwartym. Zapędy naszego rządu należy odbierać zatem jako wydarzenie bez precedensu w historii demokratycznych krajów.

Po zdemolowania sądów PiS wzięło się za niezależne media. Wszystko wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński zdał sobie sprawę z tego, że przy wsparciu jedynie mediów publicznych PiS nie ma szans na wygranie kolejnych wyborów parlamentarnych. Stąd ten niespodziewany atak. Dziennikarze przestrzegają, że Kaczyński idzie śladem Viktora Orbana, który zdołał podporządkować sobie węgierskie media. Ale zaprawieni w bojach z władzą Polacy to nie Węgrzy. W Polsce naśladowcom Orbana nie pójdzie tak łatwo. Wszyscy pamiętamy czasy komuny i zdajemy sobie sprawę, że bez wolnych mediów nie będzie wolnych wyborów. Bez wolnych mediów władza jest bezkarna. Ciekawe, co na to wszystko administracja Białego Domu. Wszak w inauguracyjnym przemówieniu prezydent Joe Biden stwierdził, że „demokracja przeżyła dzięki niezawisłym sędziom, powinniśmy być im wdzięczni…, a sądownictwo nie służy woli prezydenta, tylko woli narodu”. W domyśle chodziło zapewne także o wolne media.

Jako puentę można przytoczyć słowa Ala Capone`a, jednego z najsłynniejszych amerykańskich gangsterów, który zezwolił swoim ludziom strzelać do każdego z wyjątkiem pismaków. On pierwszy pojął, że walka z mediami to jak kopanie się z koniem. Widać buta i oderwanie się od rzeczywistości przywódców Zjednoczonej Prawicy, tak charakterystyczne dla drugiej kadencji w polskim parlamencie, całkowicie stępiły ich obiektywną ocenę sytuacji i spojrzenie na otaczający świat. A to pierwszy krok do upadku. Przy pomocy zaatakowanych mediów może to być upadek z łoskotem.

Wróć