Jeśli się zagapimy...
Takim przykładem jest budowa biurowców Polkomtel wokół ponad połowy obwodu Stawu Głębokiego przy ul. Baletowej i dramatyczna ingerencja w ekosystem zbiornika wodnego o ponad kilkusetletniej historii. Pomimo wieloletnich protestów mieszkańców i wspierających ich radnych nic jednak nie można zrobić. Inwestor ma prawo własności, posiada wszystkie wymagane dokumenty i pomimo łabędziego śpiewu przyrody w tej okolicy – robi, co sobie zaplanował. Zgodnie z prawem. I nawet jeśli coś się wydarzy za kilka lat – np. podtopienia okolicznych zabudowań po intensywnych opadach deszczu przez wodę, która w innej sytuacji zmieściłaby się w Stawie Głębokim, zawsze będzie wytłumaczenie. Były wszystkie zgody, to było niespodziewane i nieprzewidywalne, przyroda i aura jest też nieprzewidywalna, to przypadek losowy. Tłumaczenia i wykręty można będzie mnożyć w nieskończoność.
Trochę inaczej wygląda sytuacja "Psiej górki" przy zbiegu ulic Gandhi i Rosoła. Ten sympatyczny i często wykorzystywany podczas spacerów teren zielony jest częściowo również własnością prywatną. Społecznicy wymyślili tam urządzenie parku i w tej chwili trwają gorące dyskusje, czy teren choć częściowo da się wybronić dla przyszłych celów rekreacyjnych. Jest jeszcze odrobina czasu, władze Ursynowa obiecują podjęcie działań, np. w kierunku zaproponowania właścicielom zamiany tych terenów na inne, dyskutowane są możliwości wykupienia przez miasto przynajmniej części terenu. Nie chcę wchodzić w szczegóły podjętych, planowanych działań oraz ich realność czy skuteczność. Pozytywem jest to, że jest jeszcze jakaś odrobina czasu i że są podejmowane próby ratowania terenu. Zgodnie z dewizą: Ratujmy, co jeszcze można uratować.
Zgorzała to perełka Ursynowa
Jeszcze inaczej wygląda sytuacja jeziora Zgorzała. Zgodnie z obowiązującą interpretacją radnych Warszawy, ponieważ teren ten jest własnością wspólnoty, a nie miasta, nie można realizować tam projektów finansowanych z następcy Budżetu Partycypacyjnego czyli obecnego Budżetu Obywatelskiego. Ten unikatowy zbiornik wodny i otaczające środowisko przyrodnicze, może ulec w dużym zakresie nieodwracalnej degradacji, jeśli niezwłocznie nie zostaną podjęte właściwe działania zabezpieczające.
Zgorzała jest ursynowską perełką jako jezioro wytopiskowe o pochodzeniu polodowcowym. Jezioro po rekultywacji nabrało nowego blasku. Wybudowano kilka pomostów, na brzegu pojawiły się kosze, ławki, nowe nasadzenia roślinne. Obecnie powierzchnia zbiornika stanowi zaledwie 15% pierwotnej powierzchni z okresu przedwojennego, kiedy jezioro to było największe w Warszawie. Współczesna misa jeziora obejmuje powierzchnię około 17 ha, jednak z powodu nadmiernego osuszenia oraz stałego obniżania się wód gruntowych w okresie braku opadów, zasób wody redukuje się do dwóch oczek w południowo-wschodniej części dawnego obrysu zbiornika (niegdyś najgłębszej). Natomiast w części północno-zachodniej pozostałością są dwa bardzo małe stawy oraz tereny podmokłe. Jednak po wiosennych roztopach czy okresach intensywnych opadów, teren wypełnia się wodą, w pełni zasługując na nazwę jeziora. Należy pamiętać, że pomimo najczęściej stosunkowo niewielkiej powierzchni stawów, miejsce pierwotnej misy jeziora pełni ważną rolę retencyjną, odbierając wody z wiosennych roztopów oraz intensywnych opadów atmosferycznych. Obecną powierzchnię jeziora szacuje się na 3 ha, jednak jest ona bardzo zmienna.
Przez jakiś czas wydawało się, że jezioro Zgorzała zostanie uratowane. Po bezmyślnym zasypywaniu przed kilkunastu laty części jeziora gruzem i ziemią, skutkującym później częstymi podtopieniami pobliskich terenów, w 2011 roku podjęto prace rekultywacyjne, ukończone w 2014 roku. Koszt rekultywacji wyniósł blisko 8,3 mln zł. Pobliskie tereny pokryły się zielenią, stopniowo zaczęły wracać ptaki, których naliczono ponad 70 gatunków.
Pasmo szczęśliwych działań uzyskało swój szczyt w 2017 roku, gdy z inicjatywy społeczniczek Marzeny Zientary i Agnieszki Klein z Zielonego Ursynowa zostały przygotowane zwycięskie projekty, finansowane z Budżetu Partycypacyjnego. Projekty te to: „Spacerkiem wokół Jeziora Zgorzała”, „Park i miejsce wypoczynku nad Jeziorem Zgorzała” oraz "Siłownia przy Jeziorze Zgorzała". Koszt realizacji trzech zgłoszonych przez mieszkańców projektów to 970 233,79 zł brutto.
W ramach zrealizowanej inwestycji:
- zbudowano ścieżkę spacerową i pomosty,
- powstał ogrodzony plac zabaw z miejscami do siedzenia,
- zbudowano siłownię plenerową,
- przygotowano strefy rekreacyjno-wypoczynkowe z miejscami na ognisko/grill
- wykonano punkty widokowe i miejsca obserwacji ptaków na pomostach,
- zbudowano pomost rekreacyjno-wypoczynkowy,
- powstały plaże – piaszczysta i trawiasta,
- na terenie pojawiły się ławki, stoły, kosze na śmieci oraz stojaki rowerowe.
O zrealizowanej inwestycji wypowiedział się burmistrz Ursynowa Robert Kempa:
– Dzięki zrealizowanym inwestycjom Jezioro Zgorzała stanie się atrakcyjnym miejscem wypoczynku – i to nie tylko dla mieszkańców Zielonego Ursynowa. Mieszkańcy Ursynowa widzą zmiany, jakie zachodzą w naszej dzielnicy po wykorzystaniu środków z Budżetu Partycypacyjnego. Pragnę podkreślić, że prace były wykonywane z troską o środowisko naturalne i z poszanowaniem przepisów dotyczących ochrony przyrody. Trwało to dłużej niż przewidują procedury Budżetu Partycypacyjnego, ale w realizacji uwzględniony został także głos ursynowskich ekologów – mówił o zrealizowanej inwestycji burmistrz Robert Kempa.
Dla kogo Budżet Obywatelski?
Czas płynął, okolice jeziora Zgorzałą naprawdę wypiękniały. Korzystało i nadal korzysta z powstałej infrastruktury mnóstwo ludzi, przyjeżdżają zwłaszcza w weekendy całe rodziny z dziećmi, nawet z odległych dzielnic Warszawy. Jednak jak wszystko, co jest wybudowane, zarówno otoczenie jeziora, jak i sam zbiornik, wymaga pielęgnowania. W tej chwili cały teren na obrzeżach jeziora, gdzie ustawione są stanowiska ze stołami plenerowymi, ławki oraz posadzono drzewa – zarośnięty jest trawą prawie do pasa i chwastami. Ale to jeszcze pół biedy. Dramaty dzieją się z samym jeziorem. Jezioro Zgorzała wysycha.
Zbiornik południowy wyschnięty jest obecnie w ponad połowie, a reszta to praktycznie płytkie kałuże kilkudziesięciocentymetrowej głębokości. Nie lepsza sytuacja jest w przypadku zbiornika północnego. Część od strony grobli, mająca zwykle ponad metrowy poziom wody, wyschła prawie całkowicie i jest zarośnięta trzciną do poziomu drewnianego pomostu. Dopiero znacznie dalej, jakby w dołku pozostał kilkudziesięciometrowej średnicy staw i kanał biegnący na północ w kierunku kamiennych ścianek zanurzonych w wodzie od strony ul. Trombity. Co będzie dalej?
Na suszę nie ma metody i skomplikowana hydrologia całej okolicy ma decydujący wpływ na obraz stosunków wodnych, również na poziom wody w jeziorze. Jest jednak pewien margines działań zabezpieczających jezioro, które można i należy podjąć. Uważam, że w trybie pilnym trzeba rozważyć działania ratujące jezioro Zgorzała. Są jednak dwa problemy.
Po pierwsze: ktoś (radni z Komisji Architektury i Ochrony Środowiska? Rada? Zarząd? - a może razem?) powinni podjąć ten temat. Sprawa "podjęcia tematu" wydaje się prosta, gdyż zależy od dobrej woli urzędników.
Po drugie: środki finansowe. I tu pojawia się przytoczona we wstępie interpretacja radnych miasta stanowiąca, że środki publiczne (np. z Budżetu Obywatelskiego) nie mogą być przeznaczone na pokrycie kosztów dotyczących działań na terenach prywatnych (tu: otoczenie jeziora Zgorzała).
Wśród wielu wątpliwości dotyczących zasad i realizacji najpierw Budżetu Partycypacyjnego, obecnie przemianowanego na Budżet Obywatelski, pojawia się zasadnicza kwestia: czy BO jest dla lokalnych obywateli, czy dla wsparcia dużych projektów miasta? To bardzo ważna kwestia i wątpliwość, wzmacniana przez zmodyfikowane zasady Budżetu Obywatelskiego. Temat całościowy wykracza poza ramy tego artykułu, jednak chcę zwrócić uwagę na jeden aspekt.
Na rekultywację jeziora Zgorzała i otaczającą infrastrukturę w ostatnich latach z budżetu miasta wydano blisko 10 mln zł. I bardzo dobrze, to przecież dla obywateli Ursynowa i Warszawy. A że jakieś tereny nie są własnością miasta, to nagle stało się problemem, czy może jednak jest tylko pretekstem? Czy to oznacza, że wspólnota właścicielska nie pozwoli korzystać z ławek i koszy na śmieci, bo to na ich terenie? Nie pozwolą korzystać albo co gorsze zabiorą pomosty i tarasy widokowe prowadzące przy brzegu nad taflą jeziora?
Wszystkie projekty zrealizowane nad Zgorzała miały służyć obywatelom, taki przyświecał im cel. I służą temu. Wskazuje na to liczba osób odwiedzających otoczenie jeziora. Czy pretekst, że zrealizowano je na terenach "nie-miejskich", więc nie można ich rozwijać, a w tym prowadzić prac pielęgnacyjnych finansowanych z Budżetu Obywatelskiego – ma oznaczać, że wydatkowana bardzo duża kwota (łącznie blisko 10 mln zł!!!) ma stopniowo pójść na zmarnowanie? Obydwie kwestie zostawiam otwarte.