Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

W godzinę „W”

02-08-2023 20:33 | Autor: Mirosław Miroński
Jeszcze dekadę temu, a może trochę więcej, podczas uroczystości związanych z Powstaniem Warszawskim spotykałem liczną reprezentację uczestników, kombatantów, harcerzy i osób będących świadkami tamtych wydarzeń. Dziś ich liczba z naturalnych przyczyn znacznie się zmniejszyła. To już nie tysiące a zaledwie setki osób. Są to ludzie w zaawansowanym wieku, zwykle powyżej dziewięćdziesiątego roku życia. Niektórzy przekroczyli już setkę. Mimo to, pamięć związana z powstaniem wciąż im towarzyszy. To ludzie będący żywą historią. Są świadkami epokowego zrywu Polaków przeciwko niemieckiemu barbarzyństwu. Co ciekawe, nikt z nich nie zastanawia się, czy zbrojne powstanie było wówczas najlepszym wyborem. Niemal chórem odpowiadają, że to był spontaniczny zryw. Oczywiście, nie był w pełni przygotowany i w dużej mierze improwizowany. Był zorganizowany na tyle dobrze, na ile pozwalały na to okoliczności.

Euforia związana z szansą na pozbycie się okupanta sięgała apogeum, zwłaszcza wśród młodych. Chęć zrzucenia okrutnego jarzma była zbyt silna, żeby się cofnąć. Nawet gdyby dowództwo powstania zdecydowało o nieprzystępowaniu do walki, to dla większości byłaby to decyzja niezrozumiała. Był to zryw patriotyczny, w obronie wolności tak trudno wywalczonej po zaborach.

Wszelkie próby dezawuowania Powstania Warszawskiego z pozycji wygodnego fotela mijają się z celem. Tylko ci, którzy tę szczególną w naszej historii próbę przeszli, mają wiedzą, jak było naprawdę. Mają prawo do tego aby się na ten temat wypowiadać. Oczywiście, nikt nie odbiera nikomu możliwości wygłaszania własnych opinii, ale trudno jest o obiektywizm i rzetelność, patrząc na Powstanie Warszawskie z perspektywy powojennej. Stosunek do niego był wypadkową ówczesnej wiedzy przywódców i społeczeństwa. Ówczesna ocena sytuacji była całkiem inna niż oceny niektórych teoretyków wygłaszane z pominięciem tamtych realiów.

Na upadek Powstania wpływ miała geopolityka. Interesy wielkich mocarstw były sprzeczne z interesem Polaków. Warszawa wraz z jej mieszkańcami były tylko pionkami w grze pomiędzy wielką trójką i upadającą rzeszą niemiecką. Stopniowo odkrywamy kulisy tej przewrotnej polityki. Wyjaśniane są coraz to nowe wątki.

Jak wspomniałem wcześniej, podczas moich spotkań z powstańcami zadawałem pytanie o sens tak dużej ofiary, jaką ponieśli. Nigdy nie usłyszałem ani słowa, że żałują decyzji o przystąpieniu do walki z niszczycielskim okupantem. Zbrodnie na ludności Warszawy, wywózki do pracy przymusowej, szubienice na ulicach z wiszącymi na nich ciałami ofiar, masowe egzekucje, to była codzienność, z którą nie mogli się pogodzić mieszkańcy stolicy. Nadszedł czas odwetu.

Kalkulacja przywódców Powstania opierała się w dużej mierze na przekonaniu, że sowieci zachowają się racjonalnie, że we własnym interesie będą chcieli wyprzeć Niemców z Warszawy, aby następnie jak najszybciej dotrzeć do Berlina. Nie doceniono perfidii w polityce Stalina, dla którego ważniejsze było zniszczenie znienawidzonego miasta. Miasta, którego nie udało mu się zdobyć w 1920 roku. 19 lat później postanowił zniszczyć je rękami Niemców - swoich wcześniejszych sojuszników, z którymi planował podbicie Europy. W cieniu tych złowieszczych planów był pakt o nieagresji zawarty pomiędzy zbrodniczymi państwami: III Rzeszą i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich 23 sierpnia 1939 roku. Umowa ta znana jest jako pakt Ribbentrop–Mołotow od nazwisk ówczesnych ministrów spraw zagranicznych, chociaż bardziej prawdziwe byłoby określenie pakt Hitler–Stalin. W istocie było to porozumienie o IV rozbiorze Polski i zajęciu suwerennych państw: Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Rumunii. Szczegóły tego zbrodniczego paktu były zawarte w tajnym dokumencie załączonym do umowy.

Historia i przyczyny Powstania były zakłamywane w PRL. Pamięć o Powstaniu była rugowana z przestrzeni publicznej. Dominowała nieprawdziwa narracja o dobrych żołnierzach i złym dowództwie. Ten propagandowy przekaz obowiązywał jeszcze do niedawna. Paradoksem historii jest, że po wojnie powstańców i ich rodziny prześladowano.

Dziś wiedza o Powstaniu jest inna, a powstańcy są otoczeni niemal powszechnym uznaniem i szacunkiem. Etos Powstania jest żywy mimo upływu lat, o czym świadczą tłumy biorące udział w uroczystościach upamiętniające 79. rocznicę Powstania Warszawskiego. Wiele osób przyjechało do stolicy specjalnie na tę okazję, nawet z zagranicy. Hołd powstańcom oddajemy nie tylko w stolicy, ale też w innych miastach na terenie całego kraju.

W godzinę „W” o godz. 17:00, w czasie gdy odezwały się syreny, lunął deszcz. To znamienny zbieg okoliczności. Może to miasto zapłakało nad swoją historią. Może to przypomnienie heroicznych i tragicznych wydarzeń sprzed 79 lat.

Wróć