Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Wielka Warszawska z pulą nagród prawie ćwierć miliona złotych

23-09-2015 22:16 | Autor: Tadeusz Porębski
W najbliższą niedzielę 27 września (godz. 16.30) rozegrana zostanie 102. w historii polskich wyścigów konnych i 70. na torze Służewiec Wielka Warszawska. Najważniejsza gonitwa sezonu dla koni pełnej krwi rozgrywana jest pod honorowym patronatem gospodarza stolicy prezydenta Warszawy.

Francuzi mają swoją gonitwę Łuk Triumfalny, Niemcy Grosse Preis von Europa, Czesi Wielką Pardubicką, a my Wielką Warszawską. Rozgrywany na dystansie 2600 m wyścig rokrocznie przyciąga na Tor Służewiec tłumy mieszkańców stolicy. Utarło się powiedzenie, że w życiu każdego warszawiaka ważne są tylko trzy daty: rocznica Powstania Warszawskiego, data urodzin pierwszego potomka i Wielka Warszawska. Wyścig jest ważniejszy niż Derby, ponieważ mogą w nim uczestniczyć folbluty w różnych kategoriach wiekowych, z wyłączeniem oczywiście dwulatków. W Derby natomiast mogą ścigać się wyłącznie folbluty trzyletnie.

W tym roku do Wielkiej Warszawskiej zgłoszono 8 koni – 6 ogierów i 2 klacze. Od kilku lat właściciele koni ściągają z zagranicy wytrawnych jeźdźców. W tegorocznej edycji Wielkiej Warszawskiej będziemy mogli podziwiać kunszt ścigającego się m. in. w Dubai World Cup Anglika Richarda Mullena (na klaczy Kundalini). Warto zwrócić uwagę także na utalentowanego Francuza Fabiena Lefebvre'a (ogier Wiedźmin), włoskiego championa Antonio Polli (ogier Tantal), czy szwedzkiego internacjonała Per-Andersa Graberga (ogier Va Bank). Stawią im czoła związani na stałe ze Służewcem Czesi – Tomas Lukášek (ogier Dogmat) i znajdujący się ostatnio w wielkiej formie Martin Srnec (ogier Espadon), jak również dwaj polscy czempioni Piotr Piątkowski (ogier Temperament) oraz Szczepan Mazur (klacz Zielona Herbatka). Suma nagród wynosi 218750 zł (125 tys. zł za pierwsze miejsce) – jest więc o co się ścigać. Jeśli chodzi o trenerów, to dominatorem jest Andrzej Walicki, którego konie triumfowały w Wielkiej Warszawskiej aż dziesięciokrotnie, w tym w ostatnich dwóch odsłonach (w 2013 roku ogier Patronus, w 2014 zaś klacz Greek Sphere).

W niedzielę zdecydowanym faworytem będzie trenowany przez Macieja Janikowskiego 3-letni wybitny i świeżo „trójkoronowany” Va Bank, który nie zaznał jeszcze w karierze goryczy porażki. Ogier wygrywał co chciał i jak chciał, zgromadził na koncie majątek i nic nie wskazuje, że zwycięska passa miałaby zostać przerwana. Walka powinna toczyć się wyłącznie o kolejne płatne miejsca. Pretendentami do podium są trenowane w jednej stajni: świetny rodowodowo, zakupiony na Wyspach za 105 tys. euro Tantal oraz wyraźnie rozkręcająca się klasowa Kundalini. Legitymujący się najcenniejszym rodowodem w stawce Tantal wyraźnie przegrał bezpośrednią konfrontację z Va Bankiem w dystansowej nagrodzie St. Leger. Znając trenerski kunszt Andrzeja Walickiego, można założyć, że w niedzielę ogier może znacznie się poprawić, ale czy to wystarczy na dysponującego piorunującym finiszem podopiecznego trenera Janikowskiego?

Klasowy Espadon po czterech wygranych gonitwach z rzędu ostatnio jakby obniżył loty ulegając dwukrotnie Tantalowi, ograł jednak wyraźnie ogiera Temperament, któremu chyba brakuje klasy, ponieważ nie jest w stanie wygrywać wyścigów najwyższej kategorii. Bojowy Wiedźmin to ścisłe zaplecze czołówki derbowego rocznika, jednak tak dla niego, jak i dla rzetelnej Zielonej Herbatki progi są dzisiaj chyba zbyt wysokie. Ciekawym i utalentowanym koniem jest Dogmat, syn dającego wartościowe potomstwo Kandahar Run. Ogier miał przerwę w startach spowodowaną kontuzją, ale korzystnie zaprezentował się w tegorocznym debiucie.

Podczas niedzielnej Jesiennej Gali, która rozpocznie się o godz. 13.00, rozegranych zostanie 9 gonitw. Oprócz Wielkiej Warszawskiej warty kibicowania jest wyścig o nagrodę ministra rolnictwa i rozwoju wsi dla dwuletnich ogierów i klaczy pełnej krwi angielskiej (1400 m, godz. 15.00), jak również wyścig o Nagrodę Mosznej (1600 m, godz. 14.15). Cała niedziela na Torze Służewiec upłynie w klimacie starej Warszawy, a jedną z atrakcji będzie konkurs na najbardziej oryginalny strój z epoki międzywojnia. Z myślą o najmłodszych przygotowano specjalną strefę, w której maluchy będą miały możliwość jazdy na karuzeli, sprawdzenia się w rzucie podkową, poskakania na mini-bungee, czy wzięcia udziału w kursach tańca prowadzonych przez tancerzy z zespołu Agustina Egurroli. Do dyspozycji najmłodszych warszawiaków będą również kucyki. Na Służewiec najłatwiej dojechać samochodem (wjazd od ulicy Puławskiej 266). Można też wybrać komunikację miejską, szczególnie dogodny jest autobus linii 300, kursujący w dni wyścigowe między stacją Metro Wilanowska a Torem Służewiec co 30-35 minut. Bilet do strefy B w dniu Jesiennej Gali Wielka Warszawska kosztuje 12 zł. Dzieci do 13 roku życia wchodzą na tor bezpłatnie.

W cieniu tegorocznej Wielkiej Warszawskiej rozgrywa się finał batalii związanej z odwołaniem z funkcji prezeski Polskiego Klubu Wyścigów Konnych Agnieszki Marczak, która rządzi klubem od roku. Styl uprawiania przez nią rządów, polegający m. in. na konfrontacyjnej polityce wobec organizatora gonitw spółki Totalizator Sportowy oraz utworzenia w strukturach polskiego jockey clubu instytucji tzw. szarej eminencji w osobie kierownika wydziału organizacyjnego, który w praktyce rządzi PKWK, nie spodobał się 25-osobowej radzie klubu. W ubiegłą środę radni zagłosowali większością głosów za odwołaniem Marczak, ale ostateczną decyzję co do jej losu podejmie minister rolnictwa i rozwoju wsi nadzorujący z mocy ustawy działalność PKWK. Szef resortu powziął już ponoć decyzję, ale czeka na opinię ministerialnych prawników, którzy badają czy procedura odwołania była zgodna z przepisami.

Niekontrolowane i dziwne działania Marczak mogą mieć przykre skutki dla służewieckich trenerów i właścicieli stacjonujących tu koni. Totalizator Sportowy, 30-letni dzierżawca 137-hektarowego zabytkowego obiektu i organizator gonitw na Służewcu, stanął bowiem ostatnio przed bardzo poważnym dylematem. W okresie największych upałów Marczak niespodziewanie zleciła prof. dr. hab. Karolowi Wolskiemu z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu zbadanie stanu służewieckiego toru. Było to o tyle zaskakujące, że stanem warszawskiego toru zachwycali się zagraniczni oficjele, a przede wszystkim zachodni jeźdźcy coraz częściej wizytujący Służewiec. Totalizator Sportowy ma umowę z zewnętrzną specjalistyczną firmą, która każdorazowo przestawia harmonogram wykonywanych podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych sprawiających, że trawiasta bieżnia na Służewcu ma jak najwyższą jakość. Za końcowy raport PKWK zapłacił profesorowi ponad 30 tys. zł. Raport krytycznie ocenia aktualny stan obydwu badanych bieżni. Negatywnie została m. in. oceniona przepuszczalność podłoża, funkcjonowanie drenażu oraz nawadnianie bieżni. Celem raportu było ponoć uzyskanie zaleceń dotyczących nawożenia, nawadniania oraz renowacji bieżni głównej i stiplowej.

W tym momencie rodzi się poważny problem. Skoro zdaniem PKWK, państwowej osoby prawnej, której skarb państwa powierzył wykonywanie niezbywalnego prawa własności zabytkowego hipodromu, stan służewieckich bieżni jest zły i wymaga renowacji, to Totalizator Sportowy jako organizator gonitw nie powinien tak poważnego sygnału ostrzegawczego puścić mimo uszu. W razie wypadku podczas rozgrywania gonitw, co w tej dyscyplinie sportu zawsze może się zdarzyć, cała odpowiedzialność spadłaby na spółkę, bowiem PKWK ma na okoliczność raport profesora i wersję obronną "My przecież wcześniej ostrzegaliśmy". Może właśnie ta kwestia sprawiła, że po Służewcu niesie się pantoflowa informacja, jakoby następny sezon wyścigowy miałby zostać rozegrany we Wrocławiu i w Sopocie z uwagi na to, że służewiecka bieżnia zostanie poddana gruntownej renowacji. Wiarygodność tej informacji podnosi fakt, że postanowione już jest zamknięcie zrujnowanej trybuny głównej, która będzie kompleksowo wyremontowana. To z kolei powoduje, że zabraknie miejsca dla sędziów i trzeba byłoby przesunąć celownik. Równocześnie rozpoczęłyby się prace renowacyjne w kilkunastu stajniach, co jest niezbędne, bowiem służewieckie stajnie to obiekty z epoki króla Ćwieczka.

Jeśli Totalizator Sportowy poważnie podejdzie do zleconego przez Marczak raportu prof. Wolskiego, negującego dobry stan bieżni na Służewcu, może połączyć remont trybuny głównej i stajen z modernizacją bieżni wyścigowej oraz treningowej i zamknąć obiekt na pewno na jeden sezon, a być może nawet na dwa. Dla TS byłoby to rozwiązanie korzystne i nie naruszające warunków umowy dzierżawy z 2008 r., bowiem motywem przewodnim takiej decyzji byłaby poprawa wyścigowej infrastruktury i dostosowanie jej do europejskich standardów oraz zaleceń PKWK. Po wykonaniu kompleksowego remontu znacznie łatwiej byłoby pozyskać bogatych sponsorów, bowiem Służewiec stałby się bodaj najnowocześniejszym torem wyścigowym w skali Europy. Uważamy w redakcji, że takie rozwiązanie jest merytorycznie uzasadnione, jak najbardziej trafione i zgodne z biznesową zasadą, że aby wyjąć trzeba wpierw włożyć.    

Taka opcja nie byłaby jednak korzystna dla służewieckich trenerów i właścicieli tutejszych koni, ponieważ treningi zostałyby ograniczone do niezbędnego minimum, a zarobku trzeba by było szukać w gonitwach organizowanych w odległych od stolicy miastach – Wrocławiu i Sopocie. Z drugiej jednak strony roczna przerwa to gwarancja, że podniesiony przez Agnieszkę Marczak problem kiepskiego stanu toru zniknąłby raz na zawsze, więc może warto ponieść trudy związane z zamknięciem na jeden - dwa sezony torów wyścigowych na Służewcu.

 

Foto:W ubiegłym roku Wielką Warszawską wygrała trenowana przez Andrzeja Walickiego klacz Greek Sphere

Wróć