Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Wielki finał Nordic Walking na Ursynowie

30-10-2018 20:59 | Autor: Bogusław Lasocki
Tegoroczne zawody o Grand Prix Warszawy w Nordic Walking znalazły swój finał w niedzielę 28 października na błoniach ursynowskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. We współzawodnictwie uczestniczyło łącznie prawie 500 osób w wieku od 16 do 82 lat.

Na błonia "Starego Kampusu" SGGW przy ul. Nowoursynowskiej przybyli nie tylko zawodnicy spotykani na przeróżnych zawodach biegowych, ale również 'walkerzy' chodzący tylko rekreacyjne.

Trzyetapowa impreza Nordic Walking realizowana była równolegle do analogicznych zawodów biegaczy. Rozpoczynając się majowym Biegiem SGGW, poprzez Bieg Husarii odbyty 26 sierpnia, zakończyła się ponownie na Ursynowie Biegiem Wdzięczności. Celem zawodów Nordic Walking była promocja uprawiania sportów ogólnorozwojowych dla każdej grupy wiekowej. Wśród sponsorów znalazł się również Urząd Dzielnicy Ursynów. Zwycięzcą Grand Prix mężczyzn został Jakub Deląg z Siedlec zaś spośród kobiet najlepszy wynik uzyskała Sylwia Rejmentowska z Warszawy.

Tegoroczna pogoda jakby trochę obraziła się na zawodników Nordic Walking. Majowe zawody na Ursynowie wypadły podczas wielkiego upału, sierpniowe były w strugach ulewnego deszczu, zaś ostatnim towarzyszył nie tylko deszcz, ale i chłód. Jednak jak mówią doświadczenia, dla walkerów nie ma złej pogody, musi być tylko odpowiednie ubranie.

Nordic Walking to bardzo nietypowa dziedzina sportu i zarazem rekreacji. Wiele osób, zwłaszcza młodszych biegaczy, mówi, że to truchtanie emerytów. Jednak wystarczy pójść w weekend do Lasu Kabackiego, by zobaczyć mnóstwo osób – i młodszych, i starszych, czasem rodziców z dziećmi – wędrujących z charakterystycznymi kijkami. W Polsce z kijkami chodzi 3 mln ludzi, a w niedalekiej przyszłości będzie 6 mln. Dyscyplina ta ma ogromny potencjał, co widać choćby w Lesie Kabackim po zwiększającej się z roku na rok liczbie walkerów. Coraz częściej mówi się o ustanowieniu Nordic Walking jako dyscypliny olimpijskiej.

Skojarzenie walkerów z emerytami jest może dosyć naturalne, gdyż dla nieuważnego obserwatora chodzenie z kijkami to jakby podpieranie się laskami. To jednak niezwykle złudne wyobrażenie. – Skończyłam 71 lat – mówi pani Maria. To pierwsze okrążenie 2,5 km szło mi się bardzo fajnie, z drugim było trochę trudniej. Ale trzymałam tempo, chciałam po prostu uzyskać dobry czas. Nordic Walking uprawiam już sześć lat – z dumą dodaje seniorka z Ciechanowa.

– Zrób nam zdjęcie, poprosiły dwie młode zawodniczki podając mi smartfon. Asia z Warszawy (Włochy) i Monika z Wołomina, na oko dwudziestolatki, nie zrażone deszczem chciały mieć pamiątkę z zawodów. – Jak się szło? – Szło się świetnie – mówiła uśmiechnięta Asia. – Jedyny trudniejszy moment to górka i zejście po mokrej śliskiej trawie. Stał tam sędzia i ciągle przypominał, żeby uważać, bo sporo osób tam by się przewróciło. – A kondycyjnie było super, żadnych marzeń w połowie, że szkoda że to już nie meta, to nie u nas! – włączyła się Monika. – Ja już drugi raz startuję w zawodach, koleżanka pierwszy raz, a ja z kijkami chodzę już chyba ze trzy lata – dodała zadowolona Asia.

– Mnie też się szło super, świetnie było – powiedziała stojąca obok pani Helena. – Deszcz trochę pada, więc człowiek nie musi się pocić, trasa fajna i dobrze było. Ja zaczęłam chodzić z kijami jak miałam 76 lat, tak ze trzy lata temu, teraz mam 79. Chciałam brać udział w Biegu Niepodległości, ale już zabrakło miejsc.Za to idę w "Drodze Do Wolności" – takim 10 kilometrowym marszu na Bielanach, dobre i to. No i zdrowotnie czuję się świetnie. Powiem tak: lekarz każdemu po pięćdziesiątce powinien zapisywać chodzenie Nordic Walking!!! – podsumowała żwawa 79 -latka.

– A ja mam teraz już 82 lata – stwierdziła z dumą pani Barbara. – Z kijkami chodzę już z dziesięć lat i biorę udział we wszystkich ważniejszych zawodach i rajdach Nordic Walking. I teraz będę na Biegu Niepodległości 11 listopada. W tym roku bardzo mi zależało na tych zawodach ze względu na 100 -lecie niepodległości, ale w przyszłym roku też będę startować. No i sprawy zdrowotne... chorób mam sporo, ale te kijki tak bardzo pomagają! – opowiadała sędziwa pani Barbara.

Chyba najwięcej wzruszających sytuacji oglądały wolontariuszki zawieszające medale na szyjach zawodników. – Pierwsza osoba, która przybiega do mety, jest szczęśliwa, pokazuje swoją radość – mówiła Natalia trzymająca jeszcze taśmy z kilkoma medalami. – Potem inne osoby, już nie zwycięzcy, ale też szczęśliwe, że udało się, nawet jeśli nie wygrały. Szczęśliwe, że dały z siebie wszystko, że przeszły ten dystans.

Właśnie po dziarskim, efektownym finiszu przekroczył linię mety pan Piotr. To już ostatni zawodnik. Medal od Natalii na szyję, zawodnik zadowolony, że udało się dojść. – W zeszłym roku uczestniczyłem w dwóch biegach – opowiadał pan Piotr, jeszcze trochę zziajany po finiszu. – A w tym brałem udział w 10 biegach, w sumie ponad 35 kilometrów. To już dziesiąty medal, no i wygrałem zdrowie! Żaden kręgosłup, żadne stawy, nic mi nie dokucza, a dzięki treningom zrzuciłem ponad 5 kg, czuję się jak motylek, a w grudniu skończę 65 lat! – stwierdził szczęśliwy pan Piotr.

W tym kolorowym tłumku zawodników, kibicujących żon, mężów, dzieci, personelu technicznego, wolontariuszy, przewijał się rozpromieniony Krzysztof Człapski – mistrz Polski i brązowy medalista europejski Nordic Walking. To on te zawody w stolicy wymyślił, był współorganizatorem i jest koordynatorem całej imprezy Grand Prix Warszawy w Nordic Walking. – Jestem pod wrażeniem, że tylu nordikowców jest na zawodach w Warszawie - mówił Człapski. – Gdy zaczynaliśmy 3 lata temu, było około 30 osób. Stopniowo ludzi przybywało, frekwencja się powiększała, z roku na rok jest coraz więcej chhodziarzy. Myślę, że dzisiaj kijkarzy jest nawet więcej niż biegaczy. To jest niesamowite, co się dzieje z nordikiem, jak lawinowo idzie rozwój. I imprez jest coraz więcej. Teraz bardzo ważny okres, mamy 100 -lecie odzyskania niepodległości. Są imprezy 11 listopada, jest ich bardzo wiele. A my w Centrum Rekreacji i Sportu na Bielanach organizujemy 10 listopada dla wszystkich marsz "W Drodze Do Wolności". To bardzo ciekawa impreza, w lesie. Nawet lepiej niż tutaj, bo jest miękkie podłoże i klimat leśny. Ale trzeba również bardziej myśleć o prawidłowej technice. Dzisiaj było dużo ostrzeżeń, żółtych i czerwonych kartek. To wszystko dlatego, że zawodnicy często myślą tylko o wyniku, a zostawiają technikę Nordic Walking. Tak nie można. Jednak warto pamiętać to, co jest najważniejsze. Nordic Walking jest bardzo zdrową formą ruchu i angażuje 90% naszych mięśni pod warunkiem, że chodzimy prawidłowo technicznie. I dlatego traktujemy to jako rekreację ruchową, która powoli zmienia się w dyscyplinę sportową. I tu jest właśnie przykład fajnego sportu, fajnej zabawy – powiedział koordynator zawodów Krzysztof Człapski.

Nordic Walking jest sportem specyficznym. Rekreacyjnie mogą go uprawiać właściwie wszyscy, którzy są w stanie chodzić, bez względu na wiek. W przeciwieństwie do biegów nie powoduje zagrożeń dla aparatu ruchowego – w tym łąkotki i ścięgien Achillesa. Przy prawidłowym marszu angażuje do 90% mięśni ciała, więcej niż podczas biegania czy jazdy na rowerze. Uniwersalność tego sportu ilustruje struktura wiekowa zawodników tegorocznego Grand Prix Warszawy w Nordic Walking. Najmłodsi uczestnicy mieli niespełna 20 lat, najstarsza zarejestrowana zawodniczka zaś 82 lata i wcale nie dotarła na metę ostatnia, zostawiając za sobą kilkanaście osób znacznie młodszych. Jeden z seniorów – pan Dariusz (78 lat) – zajął bardzo dobre 6 miejsce w kategorii wiekowej wśród mężczyzn, dystansując wielu młodszych zawodników.

Nordic Walking jest specyficznym elementem "łańcucha" rozwojowego wśród sportów biegowych. Wielu biegaczy - amatorów, zaczynających karierę od 5 km, biega później 10 km, półmaratony i maratony, a marsze z kijkami wykorzystują jako elementy treningu kondycyjnego. Czasem, choć nie zawsze, pojawiają się jakieś kontuzje, które utrudniają lub wręcz uniemożliwiają bieganie. I wtedy do dyspozycji jest marsz z kijkami. Nic więc dziwnego, że zawodnicy 60+ stanowią najsilniejszą po 30- latkach grupę 'walkerów', często skutecznie rywalizując o pierwsze miejsce na zawodach. Kariera biegacza kiedyś się kończy, z kijkami można chodzić praktycznie do końca życia, ułatwiając znakomicie prawidłowe funkcjonowanie całego organizmu.

Wróć