Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Znowu polka monopolka?

09-12-2020 20:22 | Autor: Maciej Petruczenko
O ile w działaniach rządu polskiego na płaszczyźnie międzynarodowej największe emocje i kontrowersje wzbudzało ostatnio podtrzymywane uparcie przez premiera Mateusza Morawieckiego weto wobec wiązania funduszy Unii Europejskiej z praworządnością w określonym kraju, o tyle na scenie wewnętrznej publiczność podnieciła się czymś zupełnie innym. Najpierw mieliśmy otóż jawne przekształcenie Radia Maryja w cyrk przy okazji celebrowania 29. rocznicy uruchomienia tej rozgłośni, a potem światek dziennikarski został zaskoczony informacją o przejmowaniu prywatnej grupy medialnej Polska Press przez państwowy koncern paliwowy Orlen. W tym pierwszym wypadku – w roli głównej wystąpił na toruńskim piedestale obywatel Tadeusz Rydzyk, naczelny mag Rzeczypospolitej tytułowany mylącym cokolwiek zwrotem „Ojciec Dyrektor”. Mylącym, ponieważ – wedle tego, co o nim wiemy – dzieci to on na pewno nie ma, a jeśli słowo „padre” odnosić do duchowości, to przecież trudno nie zauważyć, że ten skrajny materialista ma tak naprawdę z duchowością niewiele wspólnego..

Dziecionieróbstwo nie przeszkodziło temu nominalnemu ojcu w zajęciu stanowiska w kwestii praktykowania przez ludzi Kościoła pedofilii względnie jej celowego ukrywania. No cóż, mogli różni księża, również biskupi, posuwać chłopczyków, mógł ojciec Rydzyk posunąć się osobiście do stwierdzenia, że takie grzeszki, jakie zdarzyły się dbającemu aż przesadnie o pedofilów biskupowi Edwardowi Janiakowi, mogą każdemu się zdarzyć. Bo przecież pokusa czyha na nas w każdym miejscu i w każdej chwili. Tym bardziej więc nie ma o czym gadać, a krytykując Janiaka, wyrządza mu się ewidentną krzywdę. Surowo ukarany przez papieża Janiak został nazwany przez Rydzyka „współczesnym męczennikiem”. Zwyciężyło bowiem stare przyzwyczajenie, żeby swoje brudy prać pod własną sutanną, a przywdzianie koloratki traktować niczym automatyczne rozgrzeszenie, co jednak w demokratycznym społeczeństwie obywatelskim jest rzeczą niedopuszczalną. Nic dziwnego więc, że nawet koledzy po fachu określili rocznicową przemowę toruniokraty jako co najmniej niezręczność, a on sam bodaj po raz pierwszy w swojej karierze wypowiedział coś w rodzaju przeprosin. Usprawiedliwiał się tym, że spontanicznie wypowiedziane przezeń słowa „zostały źle zrozumiane”. Może źle zrozumiana została również jego wypowiedź sprzed lat, gdy nazwał Pierwszą Damę Marię Kaczyńską – czarownicą, radząc jej, żeby się poddała eutanazji?

Na te ekscesy ojca dyrektora można by jeszcze od biedy przymknąć oko, gdyby nie fakt, że znowu w dyrdy pospieszyli doń z pokłonami politycy pełniący ważne funkcje państwowe, a już minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie Zbigniew Ziobro wprost nie mógł się tego zręcznego wydrwigrosza nachwalić. Jak widać, czar toruńskiego redemptorysty robi swoje, więc miliony złotych z państwowej kasy przelewane są na potrzeby jego biznesowych przedsięwzięć bez mrugnięcia okiem. Już trudno się w tym wszystkim połapać, bo można odnieść wrażenie, że w owym „maryjnym” imperium ktoś taki jak Chrystus pozostaje jakby postacią bez większego znaczenia. Polityczni prominenci klękają tam faktycznie przed samym Rydzykiem, który jest dla nich tym słodszy, im bardziej słone sumy mu przekazują. Aż wierzyć się nie chce, że Rydzyk reprezentuje ten sam Kościół, w którego imieniu tyle lat działał na Ursynowie powszechnie lubiany i szanowany śp. ksiądz Wojdat. Również Tadeusz, ale przecież postać ulepiona z zupełnie innej gliny.

Drugi temat, który zafrapował opinię publiczną, czyli – jeszcze ponoć niesfinalizowany zakup grupy Polska Press przez Orlen – ma rzeczywiście mnóstwo ciekawych aspektów. Żeby nie było nieporozumień, od razu wyjaśnię, że rodzimego tygodnika „Passa” nie należy mylić z niemiecką grupą wydawniczą – Verlagsgruppe Passau, od którego Orlen już odkupił albo ma dopiero odkupić Polskę Press, obejmującą największe dzienniki regionalne („Dziennik Zachodni”, „Dziennik Bałtycki”, „Gazetę Krakowską”, „Gazetę Pomorską”...), grubo ponad sto tygodników lokalnych, 500 portali i portalików internetowych, niszowe stacje telewizyjne itd. Jak twierdzą kupujący, ten potężny zlepek medialny daje dostęp do ponad 17 mln odbiorców. Transakcja przeprowadzana (przeprowadzona?) przez paliwowego giganta wywraca dotychczasowy porządek na rynku środków masowego przekazu i – jak obawiaja się niektórzy – przyniesie nam radykalne zwiększenie potencjału propagandowego, sprzyjającego obecnej władzy państwowej. Oficjalnie mówi się – niebezpodstawnie zresztą – o repolonizacji mediów. Tyle że owo posunięcie w dużym stopniu przywraca układ z czasów PRL, gdy w służbie jednej partii funkcjonował – pod płaszczykiem spółdzielni – olbrzymi koncern RSW „Prasa, Książka, Ruch”. Z Ruchem jako kolporterem dzisiejsza władza już dała sobie radę, teraz zawłaszcza media papierowe i ich internetową otoczkę. Z bytowego punktu widzenia coraz bardziej podupadających tytułów i tytulików – to dobrze, lecz z punktu widzenia niezależności mediów – na pewno źle. Owe środki masowego przekazu mogą się bowiem rychło stać środkami przekazu musowego, a nawet środkami przykazu... A wtedy repolonizacja będzie oznaczać comeback partyjnego monopolu, no i wszyscy dziennikarze będą musieli tańczyć polkę monopolkę – i to dokładnie tak, jak im władza państwowa zagra. Albo ojciec dyrektor zaśpiewa...

Jeśli transakcja zostanie przez odpowiedni urząd zatwierdzona, w lokalnych redakcjach nadejdzie najprawdopodobniej sądny dzień. Jednocześnie zaś – jak można przypuszczać – pojawi się sporo wolnych miejsc pracy. Bo jak to kiedyś chytrze powiadał Lejzorek Rojtszwaniec: skoro zaczęli zwalniać, to zaraz zaczną przyjmować.

Wróć