Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Architektura Toru Wyścigów Konnych na Służewcu

19-04-2023 21:42 | Autor: Piotr Celej
Muzeum Warszawy przeprowadziło wykład „Architektura i budownictwo sportowe w Warszawie okresu międzywojennego. Tor wyścigów konnych na Służewcu". W kinie Syrena dr Kamil Potrzuski – adiunkt, Katedra Nauk Humanistycznych i Społecznych, Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie opowiedział o wyjątkowości obiektu.

Od połowy XIX wieku wyścigi konne w stolicy rozgrywano na torze mokotowskim przy ul. Polnej. W okresie międzywojennym tak duży obiekt zlokalizowany blisko Śródmieścia, a dodatkowo sąsiadujący z pobliskim lotniskiem, utrudniał racjonalne planowanie miejskie. Z inicjatywy Towarzystwa Zachęty do Hodowli Koni w Polsce już w latach 20. rozpoczęły się prace zmierzające do budowy nowego toru wyścigowego.

I choć proces jego budowy trwał ponad dekadę, a ostateczne przeniesienie wyścigów konnych z Pola Mokotowskiego na Służewiec miało miejsce dopiero w czerwcu 1939 roku, warto było czekać, gdyż zaprojektowany przez Zygmunta Plater – Zyberka tor służewiecki uznany został za perełkę modernistycznej architektury i jeden z najnowocześniejszych obiektów w swojej klasie w całej Europie.

Otwarty tuż przed wojną

Pierwszy warszawski tor wyścigowy mieścił się na Polu Mokotowskim. Od 1841 r. znajdował się na osi obecnej al. Niepodległości. W 1887 r. został przeniesiony pomiędzy dzisiejszy Plac Politechniki i Plac Unii Lubelskiej.

W lutym 1937 r. "Kurier Codzienny" pisał: "dotychczasowy tor, istniejący przeszło 50 lat, nie odpowiada już swoim wymaganiom. Nie ma na nim torów treningowych, trybuny są w opłakanym stanie, stajnie pozostają daleko w tyle pod względem nowoczesnych urządzeń. A z drugiej strony olbrzymia połać gruntów, w samym sercu Warszawy, zajęta pod tor, nie pozwala na przeprowadzenie planów regulacji miasta".

Nie było to zaskoczeniem, o przeprowadzce pomyślano wcześniej. Już w 1925 r. Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce nabyło ok. 150 ha gruntów na Służewcu, należącym wówczas do dóbr wilanowskich. Nowy obiekt zaprojektowany przez architekta Zygmunta Plater-Zyberka już w trakcie budowy nazwany "miasteczkiem wyścigowym" praktycznie do dziś posiada niezmienioną formę architektoniczno-przestrzenną. W dużym stopniu prezentuje popularny w latach 30. XX wieku "styl okrętowy", nawiązujący do architektury rozwijającej się w szybkim tempie Gdyni. Tor Wyścigów Konnych był na ówczesne czasy budowlą innowacyjną, zaplanowaną z rozmachem - parking dla samochodów miał 2 tys. miejsc postojowych (w 1939 r. w Warszawie było zarejestrowanych było niespełna 10 tys. aut), gości wyścigów - szacowanych przez prasę nawet na 30 tys. osób - miała dowozić pod trybunę główną szybka kolej elektryczna.

Obiekt otwarto w sobotę 3 czerwca 1939 roku i był to wówczas najnowocześniejszy i największy tor wyścigów konnych w Europie. Warszawiacy niedługo jednak cieszyli się nowoczesnym obiektem sportowym. Miały się na nim odbywać czołowe imprezy hippiczne w Europie.

SS na Służewcu

Te plany zniweczył i działalność toru przerwał po trzech miesiącach wybuch wojny - podczas okupacji nie rozgrywano wyścigów, "miasteczko wyścigowe" zajęły SS i Luftwaffe. Tor został przejęty przez niemieckie władze okupacyjne 8 października. Na torze uformowane zostały oddziały kawalerii niemieckiej SS. W stajniach obok trybun powstał szpital weterynaryjny, zaś na torze wyścigowym lotnisko „lekkich samolotów”. W trybunie I mieścił się sztab lotniczy i kasyno lotnicze, w trybunie II zaś warsztaty lotnicze i samochodowe. Komendantem był SS-mann Hermann Fegelein. Z początku przetrwała polska ekipa techniczna zajmująca się końmi i obiektem, w 1940 roku została ograniczona do kilku osób. Załoga konnego SS się za to rozrosła do ponad 400 osób.

Powojenne losy

Cały majątek przedwojennych towarzystw wyścigowych, w tym tory na Służewcu, znacjonalizowano w 1950 r. Zarządzało nim Państwowe Tory Wyścigów Konnych (PTWK). W latach 1950-1993 przedsiębiorstwo PTWK zajmowało się wszystkimi aspektami wyścigów konnych – treningiem koni, zawodami oraz zakładami wzajemnymi. Obok państwowej loterii był to jedyny legalnie działający totalizator, co spotkało się z dużym zainteresowaniem warszawiaków. Któż z nas nie zna legend o przegrywanych na wyścigach majątkach, które rosły z kolejnym przekazaniem plotki. Dla wielu przedwojennych mieszkańców stolicy tor był z kolei powrotem do sentymentalnych czasów przed wojną i mieszczańskiego świata bez komunizmu.

Po wojnie jazdę konną uznano za burżuazyjną rozrywkę i odrodzenie sportu musiało rozkładać się w czasie. Brak wsparcia ze strony władz krępował ruchy miłośnikom wyścigów, mimo to udało się dość szybko zorganizować pierwsze gonitwy. Być może, pomógł w tym marszałek Konstanty Rokossowski, który był miłośnikiem tego sportu. Plotki z tego okresu mówią, że gdy bohater ZSSR przyjeżdżał na obiekt, ten był zamykany na cały dzień do wyłącznej dyspozycji żołnierza.

Epoka Gierka była znana z wizyt towarzyskiej śmietanki na Służewcu. Bywali tam m. in. Gustaw Holoubek, Daniel Olbryski, Joanna Chmielewska, Jan Ciszewski czy Tadeusz Konwicki. Warszawskie elity chciały kojarzyć się z torami - na trybunie odbywała się prawdziwa rewia mody. - To był prawdziwy szał - wspomina Andrzej Bielucki, mieszkaniec Warszawy. - Jechałem na wyścigi autobusem “W”, który był specjalną linią na hipodrom. Już samo wejście na tor to były nie lada emocje. Publiki było naprawdę sporo i hałas bywał nie gorszy niż na Łazienkowskiej. Pamiętam legendy o bajecznych wygranych i spektakularnych bankructwach. Mnie najbardziej jednak fascynowało bycie w mieście - to tu było można spotkać brylujących aktorów, piosenkarzy czy sportowców. Każdy też ubierał się bardzo elegancko i kontrastowało to z PRL-owską szarzyzną.

Czasy kryzysu

W latach 80. tor Służewiec zaczął pikować w dół. Warszawiacy mniej chętnie przychodzili na widowiska, zaś sam obiekt, pozbawiony należytej konserwacji, degradował się. Brak odpowiednich finansów odbijał się na nagrodach dla zwycięzców, ale i na bieżącej organizacji. Coraz bardziej było widać zaklinanie rzeczywistości przez opiekunów zdewastowanego toru. Przełom lat 80. i 90. to puste trybuny, pijaczkowie i brak gwiazd na trybunie honorowej. W 2008 roku zabytkowy obiekt przeszedł pod skrzydła państwowej spółki Totalizator Sportowy. Spółka przejęła tory w 30-letnią dzierżawę i zobowiązała się do ich modernizacji. Część zobowiązań spełniono, ale droga do odzyskania przez Służewiec dawnej świetności jest jeszcze daleka. Obecnie największym wyzwaniem dla organizatora gonitw jest zwiększenie puli nagród, które od lat znajdują się na tym samym poziomie. Musi powstać zupełnie nowa oferta dla publiczności, bo obecnie proponowana niestety nie przyciągnie na tory takich tłumów jak to drzewiej bywało.

fot. NAC

Wróć