Czym dla Pani jest Galimatias?
To przede wszystkim SPOTKANIE. Spotkanie teatru, ludzi, idei, artystów ze wszystkich zakątków Polski.
Najtrudniejsze wspomnienie związane z organizacją Galimatiasu to?
Jednego roku, kiedy czekaliśmy już na przyjazd teatrów do Teresina, otrzymaliśmy telefon od jednego z naszych ówczesnych jurorów, że jest wielka awaria kolei i pociągi w praktycznie całej Polsce stoją. Zaraz po nim były telefony od zrozpaczonych teatrów, które nie mogły do nas dojechać. Musieliśmy na szybko przestawiać cały program, by zagrali Ci, którym udało się dojechać i dać szanse tym, którzy byli w drodze. To był istny chaos, ale o dziwo podołaliśmy. Drugie najbardziej stresujące wspomnienie to pierwsza warszawska edycja Galimatiasu - czy się uda? Jak impreza zostanie przyjęta w nowym miejscu i po pandemicznej przerwie? I tu znowu obawy okazały się niepotrzebne, bo Ursynowski galimatias ma się bardzo dobrze.
Najbardziej wzruszające wspomnienie, jakie zapadło Pani w pamięć?
Oprócz dziesiątków niezwykłych spektakli, które udało się zobaczyć dzięki Galimatiasowi to będzie chyba odśpiewane przez masę galimatiasowych gości sto lat z okazji moich urodzin.
Dlaczego Galimatias stał się „Ursynowskim”?
Przyszedł czas, gdy Teresin stał się nieco za mały na Galimatias, a działania Teresińskiego Ośrodka Kultury zaczęły się bardziej skupiać na lokalnych wydarzeniach. Myśleliśmy, że czas pożegnać się z Przeglądem, ale wtedy na ratunek przybył Grzegorz Reszka, który wraz z Kompanią Teatralną Mamro często gościł na festiwalu. Gdy zadzwonił do mnie z zapytaniem o kolejną edycję i usłyszał smutną prawdę o końcu Galimatiasu postanowił działać. Traf chciał, że Mamro od całkiem niedawna pracowało w DOK Ursynów, któremu szefuje Pani Beata Rusinowska, wielka przyjaciółka Przeglądu. Ona również nie chciała pozwolić na to, by Galimatias umarł tak młodo i przyjęła Przegląd pod swoje skrzydła, za co zawsze będę jej ogromnie wdzięczna.
Tegoroczne oczekiwania?
Liczę na wiele teatralnych emocji oraz masę niezwykłych spotkań. Czyli po prostu - żeby było tak, jak zawsze.
***
Rozmowa ze współorganizatorem imprezy, Grzegorzem Reszką z Dzielnicowego Ośrodka Kultury Ursynów.
Zacznijmy od początku: cóż to jest Galimatias Ursynowski i z czym powinniśmy go kojarzyć?
Galimatias Ursynowski to Ogólnopolski Przegląd Teatrów Niesfornych – tak brzmi pełna nazwa imprezy – a kojarzyć go powinniśmy właśnie z teatrem. I to teatrem na wysokim poziomie. Czemu? Bowiem już na etapie zgłoszeń spektakle nadsyłane do nas z całej Polski poddawane są ostrej selekcji. Cały przegląd ma charakter konkursowy, a naszym zadaniem na pierwszym etapie jest wybranie najlepszych, najciekawszych zjawisk scenicznych.
Dlaczego konieczna jest selekcja?
Z bardzo prozaicznej przyczyny; nie bylibyśmy w stanie w ciągu trzech festiwalowych dni obejrzeć wszystkich zgłoszonych spektakli. Po prostu percepcja ludzka ma swoje ograniczenia i nikt, nawet jurorzy, nie byliby w stanie w tak krótkim czasie obejrzeć kilkudziesięciu propozycji. Nasz zeszłoroczny rekord, to 65 zgłoszonych przedstawień; żaden festiwal nie byłby w stanie sprostać takiemu wyzwaniu.
Skąd pomysł by to właśnie na Kajakowej odbywał się ogólnopolski przegląd teatralny?
Z jednej strony przypadek; od 2018 roku jestem pracownikiem DOK Ursynów, więc gdy zrodziła się idea przeniesienia imprezy z Teresina do Warszawy, lokalizację miałem pod ręką. A na poważnie i z drugiej strony Dzielnicowy Ośrodek Kultury Ursynów za sprawą dyrektora, Beaty Rusinowskiej, jest instytucją niezwykle otwartą na wszelkie teatralne poczynania; od naszych rodzimych, amatorskich grup czyli Teatru Kapslok i Kompanii Teatralnej Mamro, do teatru zawodowego włącznie. Lepszej lokalizacji dla Galimatiasu po prostu byśmy nie znaleźli.
Kogo będziemy mogli zobaczyć w tym roku?
Zadbaliśmy o to, by obecny program imprezy był absolutnie zgodny zarówno z jej nazwą jak i duchem, a więc różnorodny. Galimatias w naszym przypadku nie oznacza bowiem bałaganu, tylko zróżnicowanie – w tym roku, zgodnie z tradycją, będzie można zobaczyć zarówno wieloobsadowe produkcje teatralne, jak i wybitne monodramy. Spektakle znanych i uznanych artystów teatralnego off-u jak i spektakle młodzieżowe. Iście galimatiasowa będzie również tematyka: od mrocznych historii z wątkiem kryminalnym, przez dramaty psychologiczne, do komedii, a nawet spektaklu dedykowanego najmłodszym widzom.
Wspomniał pan o konkursowym charakterze Galimatiasu. Kto będzie oceniał artystyczne zmagania?
W gronie jurorów w tym roku zasiądą galimatiasowi weterani, czyli Katarzyna Rospędowska, matka chrzestna i dyrektor artystyczny tego przedsięwzięcia oraz znany z ubiegłorocznej edycji aktor Jacek Sut. Nie zabraknie też debiutantów, a będą nimi Gustaw Puchała, człowiek wielu talentów, recytator, organizator wielu imprez kulturalnych, związany do niedawna z Towarzystwem Kultury Teatralnej, na co dzień pracownik Filharmonii Narodowej w Warszawie i członek Rady Artystycznej Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. U jego boku zasiądzie drugi debiutant, Kamil Przystał, aktor, absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie.
Czy jest coś, co szczególnie wyróżnia tegoroczną edycję przeglądu na tle pozostałych?
Tak, jest taka rzecz – szczególnie wyjątkowa. W tym roku postanowiliśmy wzbogacić program naszego Przeglądu o tak zwany pokaz mistrzowski, a w roli Mistrza wystąpi nie kto inny, jak jedna z najwybitniejszych polskich aktorek, Joanna Szczepkowska w słynnym monodramie pt. „Goła baba”.
Kiedy będzie można zobaczyć panią Joannę na scenie?
Pokaz planowany jest w niedzielę, 17 listopada około godziny 16.30. Mówię około, bowiem monodram pani Joanny wieńczy ostatni blok festiwalowy, a jak to na festiwalach bywa, rzeczywistość sceniczna czasem przesuwa się o kilka minut względem misternie przygotowanego wcześniej planu.
Trzymamy zatem kciuki za powodzenie całej imprezy, dziękujemy za rozmowę i zapraszamy na Kajakową.
Partnerem wydarzenia jest Samorząd Województwa Mazowieckiego.