Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jeden Mazur wiosny na Służewcu nie czyni

26-02-2020 20:59 | Autor: Tadeusz Porębski
Szczepan Mazur to przykład błyskotliwej i rzadko spotykanej kariery jeździeckiej. Rozpoczynał ją jako szesnastolatek, a w wieku zaledwie 26 lat ma już na koncie grubo ponad 500 wygranych gonitw, w tym wiele najwyższych kategorii. Od 2014 r. w sezonie zimowym dosiada koni nad Zatoką Perską.

Aż pięciokrotnie (w latach 2013, 2014, 2016, 2018 i 2019) wywalczył tytuł czempiona służewieckiego toru. Pierwsze Derby wygrał w 2012 r. jako 17-letni kandydat dżokejski na klaczy Natalie of Budysin. Rok później wszedł szturmem do kategorii dżokejów. Sukces w Derby powtórzył w 2018 r. na ogierze Fabulous Las Vegas. W międzyczasie łupem Mazura padło wiele prestiżowych nagród, m. in. Rulera, Oaks i Wielka Warszawska. Podczas ubiegłorocznej Jesiennej Gali wygrał 499, 500 i 501 gonitwę w karierze. W 2014 r. pochodzący ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich trener Ibrahim al Hadrami zwrócił się do hodowcy Macieja Malinowskiego z prośbą o wskazanie zdolnego polskiego dżokeja mającego chęć sprawdzenia swoich umiejętności z europejską czołówką jeździecką ścigającą się zimą nad Zatoką Perską. Wybór padł na Szczepana Mazura.

Do zeszłego roku polski dżokej wygrał na Półwyspie Arabskim osiem wyścigów. W styczniu 2019 wziął udział w gonitwie Al Maktoum Challenge (1600 m) rozgrywanej na torze Meydan w ramach Dubai World Cup Carnival (łączna pula nagród ponad 10 milionów USD). Polski dżokej na arabskiej klaczy Wadeeaa (Mahabb - Gaira) rozstrzygnął gonitwę już na starcie dyktując bardzo ostre tempo i prowadząc od startu do celownika. Dobry czas gonitwy (1:48.2 sek.) oraz czternastu pokonanych jeźdźców z wysokiej półki mówią same za siebie. Wśród rywali ogranych przez Mazura znaleźli się m. in. Fernando Jara, zwycięzca prestiżowego Belmont Stakes w USA, czy brytyjski czempion Richard Mullen ścigający się w najwyżej dotowanych gonitwach świata (m. in. Dubai World Cup 2018). W październiku ubiegłego roku Wadeeaa zajęła trzecie miejsce w selekcyjnej gonitwie Qatar Arabian Trophy dla 4-letnich klaczy (G1), co oznacza, że Szczepan Mazur dosiada nad Zatoką Perską wartościowych koni.

W tym roku Polak kontynuuje dobrą passę. W połowie stycznia na torze Meydan w kapitalnym stylu wygrał na wałachu Tashweeq (Big Bad Bob - Dance Hall Girl po Dansili) ze stajni szejka Hamdana bin Rashid Al Maktouma, gonitwę Lincoln Aviator Handicap na 7 dystansie furlongów (około 1400 m). W 14-konnej stawce folblutów Tashweeq był przedostatnią grą (40/1). Polski dżokej jechał w środku stawki, wyczekał do połowy ostatniej prostej i wtedy włączył wałachowi "przerzutkę", bijąc wymagającą konkurencję o kilka długości. W pokonanym polu znaleźli się faworyci, m. in. Moqarrar pod Jimem Crowleyem i Stratton Street dosiadany przez Richarda Mullena. W dniu 9 lutego Szczepan Mazur zaliczył kolejne zwycięstwo wygrywając na francuskiej klaczy Ihtesham gonitwę Arabian Triple Crown (1600 m).

Wybudowany w 2010 r. za 1,25 mld USD kompleks wyścigowy Meydan jest największym tego typu obiektem na świecie. Trybuny toru wyścigowego w Dubaju są w stanie pomieścić 80 tysięcy widzów. Meydan to nie tylko miejsce konnych gonitw. Nowoczesny i luksusowy obiekt to także pięciogwiazdkowy hotel, przystań i muzeum. W marcu rozegrany tam zostanie mityng Dubai World Cup z największą na świecie pulą nagród.

Tymczasem tory służewieckie powoli budzą się z zimowego snu. Pierwsza gonitwa nowego sezonu wyścigowego zostanie rozegrana w sobotę 18 kwietnia, ostatnia w niedzielę 15 listopada. W styczniu Tomasz Chalimoniuk, prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, zatwierdził tegoroczny plan gonitw, który powstawał w bólach, ponieważ poznański zaciąg zarządzający od jesieni 2018 r. służewieckim hipodromem ma o organizacji wyścigów konnych blade pojęcie. W okresie od 20 grudnia do 5 stycznia, kiedy należy mocno pochylać się nad koncepcją planu, w dyrekcji oddziału Służewiec Totalizatora Sportowego przy Puławskiej 266 widziano jedną – w porywach dwie osoby. Reszta urlopowała. Przy współudziale trenerów, prezesa PKWK oraz jednej pracownicy oddziału Służewiec zaplanowano na warszawskim hipodromie 52 dni wyścigowe. Jak co roku, konie będą ścigać się także we Wrocławiu i latem w Sopocie. Po raz pierwszy trzy mityngi wyścigowe odbędą się w Krakowie. Porozumienie w tej sprawie zawarli Tomasz Chalimoniuk reprezentujący PKWK, Jan Ardanowski - minister rolnictwa i rozwoju wsi oraz Jacek Majchrowski - prezydent Krakowa. Inicjatywa reaktywowania wyścigów konnych na krakowskich błoniach wyszła z gabinetu prezesa PKWK.

Na początku lutego Polski Jockey Club opublikował zestawienie zawierające liczbę koni zgłoszonych do sezonu 2020 z podziałem na rasy i wiek. Jest ich o 73 mniej niż w poprzednim sezonie. Łącznie zgłoszono do wyścigów 1229 koni, z czego 726 to folbluty. Aż 350 pochodzi z hodowli zagranicznej (111 dwulatków, 90 trzylatków, 149 czterolatków i starszych). W gonitwach rywalizować będzie 237 dwuletnich folblutów, 203 konie z rocznika derbowego oraz 286 czteroletnich i starszych. Martwi zmniejszająca się liczba dwulatków z 300 w 2018 r. do 237 w roku bieżącym. W gonitwach dla koni arabskich czystej krwi ma wziąć udział 411 koni, w tym 113 hodowli zagranicznej. Łącznie wystartuje 225 arabskich trzylatków (38 hodowli zagranicznej), 97 czterolatków (32) oraz 89 pięciolatków i starszych (43). Stawkę uzupełni 50 koni półkrwi oraz 42 kłusaki francuskie. Właściciele dwulatków krajowej hodowli otrzymają w tym sezonie bonus - ma być dla nich zniesiona opłata za zapis do gonitwy. Ponadto polskie dwulatki dostaną dodatkowo 40 proc. od nagrody, trzylatki 25 proc., pozostałe wyhodowane w kraju 15 proc.

Ważą się losy służewieckiej trawy pokrywającej zielony tor. Z informacji uzyskanych z wiarygodnego źródła wynika, że organizator gonitw "zapomniał" rozpisać przetarg na konserwację toru, która rokrocznie rozpoczynała się na początku marca. "Zapomniano" o rozpisaniu przetargu na jedno z kluczowych zagadnień przed rozpoczęciem sezonu, mimo że zatrudnienie w służewieckim oddziale TS wzrosło w stosunku do roku 2017 o ponad 100 proc. Pracowało wówczas 18 osób, dzisiaj zatrudnionych jest 42 pracowników. Czy dyrektor Dominik Nowacki podpisze do końca lutego zlecenie na wykonanie wertykulacji, aeracji, wałowania oraz kilku innych prac konserwacyjnych, by zapewnić bezpieczeństwo koniom i jeźdźcom? Wertykulacje oczyszczają trawnik i zapewniają intensywne odżywienie gleby. Jeżeli nie padają deszcze prace trwają 3 tygodnie, przy opadach ponad miesiąc. Na trawnikach intensywnie eksploatowanych aeracja jest niezwykle ważnym zabiegiem pielęgnacyjnym, ponieważ pod jej wpływem darń trawnika wyrównuje się. Prace trwają 1-2 dni. Wsiewki trawy i nawożenie to kolejne 1-2 dni, do tego dochodzi czesanie gałęziami oraz wałowanie, które pozwala zagęścić ziemię i wyrównać powierzchnię darni. Na koniec koszenie. Jedno jest pewne: jeżeli w wyniku zaniedbania czy zaniechania powyższe prace nie zostaną rzetelnie wykonane i dojdzie do kontuzji koni, a nie daj Bóg do wypadku z udziałem ludzi, odpowiedzialność karna z art. 131 kk spadnie na organizatora gonitw.

Rezygnację ze stanowisk dyrektora sprzedaży w Totalizatorze Sportowym i jednocześnie prezesa siostrzanej spółki "Traf" organizującej koński totalizator złożył Tomasz Cekała, wielokrotnie krytykowany na łamach "Passy". Koński totalizator oddano w ręce osoby, która podnosząc systematycznie stawki w poszczególnych zakładach, powodowała odpływ graczy ze Służewca, co drastycznie zaniżało pule i czyniło grę nieatrakcyjną. Doszło do tego, że pula "czwórki" w najgorszym okresie wyniosła około 800 złotych (słownie: osiemset), a "trójki" nieco ponad 2 tysiące (dwa tysiące). Czy o tak marne pieniądze warto się bić? Na początku marca ma zostać powołany nowy prezes "Trafu", ale na razie brak chętnych na to stanowisko. Ktokolwiek zostanie szefem spółki, będzie musiał zmierzyć się z nie lada wyzwaniem, które nosi nazwę "ożywienie gry w totalizatorze". Zdaniem lwiej części służewieckich graczy na takie zjawisko można liczyć jedynie w przypadku obniżenia stawek w grze porządkowej, trójkowej i triplowej do dwóch złotych oraz pozostawienia stawki 1 zł w zakładach kwinta i czwórka.

Na koniec propozycja "Passy" w kwestii lokacji automatów do gry. Na mocy ustawy z kwietnia 2017 r. Totalizator Sportowy uzyskał monopol na organizowanie gry na automatach poza kasynami. Po ponad dwóch latach państwowy gigant zamiast planowanych 35 tys. „jednorękich bandytów” wprowadził na rynek… 600 maszyn pochodzących od firmy "Merkur" z tak zwanego "zakupu interwencyjnego". Nie był to zakup trafiony, gdyż Krajowa Administracja Skarbowa informowała TS o nieprawidłowym działaniu systemu dostarczonego przez niemiecki "Merkur". Tak więc polski rząd liczył na miliardy z automatów, a otrzymuje wdowi grosz. Moim zdaniem, jest to efekt patrzenia na hazardowy biznes z przysłowiowymi klapkami na oczach. Nie widzi się dóbr, które znajdują się na wyciągnięcie ręki. Od kilkudziesięciu lat wnętrze potężnej trybuny środkowej na Służewcu stoi puste. To idealne miejsce pod kasyno z tysiącami automatów. Jest tam bowiem do dyspozycji gigantyczny parking, własna ochrona, a brak sąsiadów pozwala na prowadzenie działalności przez okrągłą dobę. Dodatkowym argumentem "za" jest znakomita lokalizacja praktycznie w centrum miasta oraz możliwość prowadzenia dochodowej działalności po bardzo niskich kosztach własnych, ponieważ TS ma w dzierżawie tory służewieckie do 2038 r.

Trybuna aż prosi się, by zapełnić ją od parteru po drugie piętro całą masą migocących światełkami automatów. Na każdym poziomie jest miejsce na urządzenie gastronomii, a w podziemiach miejsce na ogromną restaurację z przedwojennym kręcącym się parkietem tanecznym. W każdym z państw Zachodu dawno urządzono by w takim obiekcie kasyno, a jego blask byłby widoczny z kosmosu. Czemu ten ogromny obiekt stoi pusty, generując koszty utrzymania? Czemu nie urządzono tam największego w Polsce kasyna gry, by garściami czerpać stamtąd pieniądze do budżetu? Kto jest odpowiedzialny za tak spektakularne zaniedbanie będące owocem m. in. kompletnego braku wyobraźni? Szuka się w całej Polsce pod kosztowny wynajem powierzchni na salony i kasyna z automatami, a nie widzi się dostępnego gratis skarbu położonego o kilka kilometrów w linii prostej od centrali TS. Pusta, zimna, niewyremontowana trybuna środkowa z ogromnym potencjałem inwestycyjnym, to symbol polskiej bylejakości, marnotrawstwa, bałaganu legislacyjnego i tumiwisizmu. Może tematem zainteresuje się pan Jacek Sasin, minister od aktywów państwowych kontrolujący spółkę Totalizator Sportowy. W czerwcu kończy się kadencja obecnego zarządu TS, więc jest nadzieja, że następcy dostrzegą wreszcie gigantyczny potencjał zabytkowego 138-hektarowego hipodromu.

Wróć