Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Lex Szyszko na Ursynowe

08-03-2017 21:54 | Autor: Paweł LENARCZYK (Otwarty Ursynów)
To, co się dzieje w ostatnich tygodniach z wycinką drzew na Ursynowie, przekracza granice wszelkich absurdów, z jakimi mieliśmy do czynienia w naszej dzielnicy. Niemal codziennie odbieram maile lub telefony od zaniepokojonych mieszkańców, którzy widzą jak na ich oczach, w świetle prawa, dochodzi do wycinania drzew, naszych zielonych płuc.

Nie twierdzę, że jakieś zmiany w przepisach o wycince drzew nie powinny zostać dokonane na poziomie ustawowym. To jednak, co się stało przy tzw. „ustawie Szyszki” – to całkowita deregulacja systemu wycinek drzewostanu. To najbardziej liberalna formuła, jaką można było przyjąć i pamiętajmy, że ten pomysł wyszedł z kręgów, które z tym nurtem mają mało wspólnego. Już dziś wiemy, że ustawa zostanie znowelizowana, ale spustoszenie, jakiego dokonano przez kilkanaście minionych tygodni jej obowiązywania, jest nieodwracalne. Nie wiem, co będzie robić po zakończeniu swojej kariery politycznej obecny minister środowiska, ale deweloperzy na pewno mu nie pozwolą zginąć.

Każda dzielnica ma swoje „ofiary” związane z Lex Szyszko. Śródmieście opłakuje wyciętą w pień zieleń przed Urzędem Dzielnicy, Ursynów zaś chyba największe straty poniósł przez wycinki w otulinie Lasu Kabackiego i w bezpośredniej okolicy Parku Polskich Wynalazców przy Indiry Gandhi i Rosoła. Obie wycinki to barbarzyństwo. W okolicach Parku Polskich Wynalazców deweloper przyszykował sobie teren pod przyszłą inwestycję, bo obecnie na rogu Gandhi i Rosoła może budować tylko coś, co jest związane z usługami zdrowia. Inne funkcje, jak chociażby mieszkaniówka, będą mogły być realizowane tylko po zmianie Studium i miejscowych planów. Kawałek dalej – bliżej ul. Wesołej – też dochodzi do wycinki drzew z zamiarem przygotowania terenu pod budowę apartamentowca. Niestety, na tej działce miejscowe plany dopuszczają taką funkcję, jakkolwiek okoliczni mieszkańcy się temu sprzeciwiają i nie jest przesądzone, że budynek ten tam postanie. Każde wycięte drzewo w otulinie przyszłego Parku Polskich Wynalazców to czyn haniebny, tak samo jak to, co się dzieje w otulinie Lasu Kabackiego.

Ale nie ulegajmy złudzeniom, podobne wycinki dotyczą całej naszej dzielnicy. Rozmawiałem z pracownikiem naszego urzędu dzielnicowego, odbierającym po dziesięć telefonów dziennie z zapytaniami, co można wycinać, a co nie. Pracownicy Urzędu Dzielnicy tylko jeżdżą i sprawdzają – od jednej wycinki do kolejnej. Teoretycznie od 1 marca zaczął się okres lęgowy ptaków ale w praktyce nic to nie znaczy, bo wystarczy, że właściciel posesji zrobi zdjęcia i stwierdzi, że gniazd ptaków nie ma i może śmiało ciąć piękne okazy drzew. Nie wiem, ile teraz Dzielnica czy Miasto musiałyby wydać pieniędzy na programy nowych nasadzeń, ale przez lata nie odrobimy obecnych strat. I nie chcę na to patrzeć przez pryzmat bieżącej polityki, bo dobrze pamiętam bezsensowne wycinki w ogrodzie Krasińskich pod skrzydłami obecnej ekipy rządzącej Warszawą. Niemniej, nie można niczym usprawiedliwić tego, co się dzieje obecnie w Warszawie – i nie tylko – pod rządami Lex Szyszko. Ktokolwiek by rządził Warszawą, czy stanowił prawo na Wiejskiej, nie może prowadzić do degradacji naszego otoczenia. Jeszcze do niedawna cała Warszawa żyła kolejnymi alertami smogowymi. Czym będziemy oddychali, jak zabetonujemy ostatnie połacie naszej dzielnicy? Czym deweloper, który zarobił krocie na wznoszeniu kolejnych budynków, zrekompensuje sobie 9 miesięcy, o które według badań, będzie krócej żył na skutek złej jakości powietrza? Możemy podejmować kolejne bezsensowne decyzje, ale pewnych szkód nie da się cofnąć. Zrównoważony rozwój to nie teoria, czy zapis, ale coś bardzo praktycznego. Dziś wycięte drzewa to gorsze powietrze, słabsza retencja wód, straty w ekosystemie. I nie chodzi o to, czy ktoś jest „radykalnym” ekologiem, czy też nie. Tu chodzi o to, żeby nam i kolejnym pokoleniom dobrze i zdrowo żyło się na Ursynowie.

Do wyborów parlamentarnych mamy jeszcze chwilę, ale wcześniej wybierzmy się do szkółki leśnej i kupmy sadzonkę i umieśćmy ją w swoim ogródku, przed blokiem (w uzgodnieniu z Urzędem Dzielnicy lub Spółdzielnią). Niech to będzie nasza odpowiedź na bezmyślność części klasy politycznej. Bierzmy sprawy we własne ręce.  I pamiętajmy o starym polskim przysłowiu – a podobno przysłowia są mądrością narodu – „nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las”.

Wróć