Najczęściej przywołujemy jego myśli, gdy przychodzi mówić nam o „monteskiuszowskim podziale władzy państwowej” – na ustawodawczą (prawodawczą), wykonawczą i sądowniczą. Niezależność poszczególnych trzech członów ma gwarantować, że władza nie będzie od żadnej strony nadużywana i że nie dojdzie w społeczeństwie do tyranii (dyktatury).
Bardzo mądrze więc stwierdził Monteskiusz: „wolność polityczna obywatela jest to ów spokój ducha, pochodzący z przeświadczenia o własnym bezpieczeństwie. Aby istniała ta wolność, trzeba rządu, przy którym by żaden obywatel nie potrzebował się lękać drugiego obywatela”.
Czytając te słowa, zastanawiałem się w ostatnich latach, czy rząd zdominowany przez partię Prawo i Sprawiedliwość zapewniał takie samopoczucie zwykłym obywatelom, skoro Mariusz Kamiński jako szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego sam usiłował kreować przestępstwa w celu przypisania ich ludziom niemile przezeń widzianym, a Zbigniew Ziobro ze skromnego poziomu ministra sprawiedliwości próbował zamieniać się w Sąd Najwyższy, rozgrywając przy tym jawną prywatę, związaną ze śmiercią ojca...Współczuję Ziobrze z powodu atakującej go ciężkiej choroby nowotworowej, nie mogę jednak zapomnieć, że on sam nie miał litości, wykorzystując swoją władzę polityczną w celu gnębienia ludzi nie ze swojej parafii. Dyskutuje się do dzisiaj, czy pod jego rządami dawna działaczka lewicowa, posłanka na Sejm, a także „ministerka” gospodarki przestrzennej i budownictwa Barbara Blida rzeczywiście zastrzeliła się z własnego pistoletu, gdy w domu naszli ją agenci ABW i czy na pewno było to samobójstwo. Tym bardziej, że – jak informowały media – wszelkie odciski palców zostały ponoć na broni wytarte. Nie słyszałem też, by Ziobro wyjaśnił, a tym bardziej przeprosił, że ludzie z jego bezpośredniego otoczenia inspirowali internetowy hejt poprzez „farmę trolli”. Tylko premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że dymisja wiceministra Łukasza Piebiaka kończy sprawę”. O ile jednak pamiętam, odgrywająca w tej aferze rolę bezpośredniej wykonawczyni „Mała Emi” – bez zbytniego skrępowania – wsypała swego zleceniodawcę.
Deptanie i wypaczanie władzy sądowniczej wspierał bez żenady prezydent RP Andrzej Duda, którego długopis odgrywał i nadal odgrywa w procesie niszczenia demokratycznego państwa zasadniczą rolę. Nie bez powodu więc w wyborach parlamentarnych zniecierpliwione społeczeństwo odebrało znaczną część władzy partii, którą niektórzy zaczęli nazywać wprost działającą razem i w porozumieniu zorganizowaną grupą przestępczą.
Wiele poczynań jawnie posuwającego się do swoistego samosądu akcji Ziobry pociągnęło za sobą masę szkód ogólnych i indywidualnych, a także niewyobrażalnych i niczym nieuzasadnionych kosztów, w jakie wpędził państwo polskie również samozwańczy ekspert w dziedzinie katastrof lotniczych Antoni Macierewicz – były minister obrony narodowej, który nawet bez jakiejkolwiek katastrofy potrafił zniszczyć zmodernizowany wielkim nakładem środków rządowy samolot Tu 154M bodaj o numerze 102, stojący w hangarze w Mińsku Mazowieckim, jednocześnie zaś ukrywał niezależne opinie techniczne dotyczące tragicznego w skutkach upadku identycznej maszyny w roku 2010 pod Smoleńskiem. Społeczeństwo już zdążyło zapomnieć, jak ten skądinąd zasłużony aktywista antypeerelowskiej pozycji decydował się na zgoła szaleńcze, a na pewno bezczelne działania. Można śmiało do nich zaliczyć zatrudnienie w charakterze szefa gabinetu politycznego i rzecznika prasowego MON – kompletnego outsidera Bartłomieja Misiewicza, któremu musieli salutować nawet zaprawieni w bojach generałowie.
No cóż, demokratyczny system państwowy w Polsce został mocno wypaczony przez Jarosława Mądrego (inaczej) i otaczających go pisowskich lub propisowskich karierowiczów, w następstwie czego nowa władza musi uciekać się do kruczków prawnych, żeby jak najszybciej przywrócić słowom prawo i sprawiedliwość właściwy sens. Przeprowadzone w ostatnią niedzielę wybory samorządowe społeczeństwo potraktowało po części jako drugorzędne wydarzenie wobec jesiennego zwycięstwa przeciwników kaczyzmu na szczeblu parlamentarnym. Pewnie dlatego wyniki w niektórych jednostkach samorządowych były zaskakujące, chociaż tylko w niewielkim stopniu zmieniły krajobraz w skali ogólnopolskiej. Warto by jednak, niezależnie od politycznej otoczki poszczególnych jednostek na szczeblu lokalnym, wykorzystać samorząd właśnie teraz, gdy ponad wszelkie problemy państwa polskiego wyrasta niebezpieczeństwo uwikłania nas w wojnę, czego nie doświadczaliśmy od 1945 roku.
Poza wszystkim atoli, nie bacząc na to, co zrobi ewentualnie rosyjski watażka Władymir Putin, trzeba i centralnie, i lokalnie, i społecznie, i indywidualnie toczyć walkę z ocieplaniem klimatu ziemskiego. Nieprzypadkowo przecież grupa seniorek w Szwajcarii wygrała przed sądem proces ze swoim państwem, udowodniając, że to państwo naraża ich zdrowie i dobrostan, nie czyniąc odpowiednich posunięć klimatycznych. Widać zatem, że o pozostawanie obywateli w dobrostanie może zadbać nawet władza sądownicza. A tym bardziej lokalny samorząd.