Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Odkrywanie Rosji na nowo, część 1 – Nowogród Wielki

30-08-2017 20:07 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
W lipcu bieżącego roku miałem możliwość odbycia podróży na trasie Warszawa – Dyneburg – Psków – Nowogród Wielki – Petersburg – Narwa – Tallin – Ryga – Warszawa. W Związku Radzieckim i Rosji byłem wielokrotnie pracując przez lata w Polskiej Akademii Nauk, która miała tzw. tygodnie wymienne ze swoim radzieckim odpowiednikiem. Miesiącami prowadziłem badania archiwalne w ówczesnym Leningradzie, ale także m. in. w Rydze. Mam więc w swojej pamięci wygląd kraju i ludzi począwszy od połowy lat 70. XX w. Znam też nieźle historię Rosji. To wszystko sprawia, że spojrzenie na te same miejsca z perspektywy ćwierćwiecza, bardzo wzbogaciło zapamiętany obraz i moją wiedzę o tym kraju.

Pomimo że wielokrotnie byłem w Rosji, nigdy nie udało mi się dotrzeć do Nowogrodu Wielkiego. Był on zawsze z boku, a władze sowieckie nigdy nie eksponowały tego miasta. Tak więc Nowogród Wielki był dla mnie głównym pretekstem kolejnej wyprawy w tamte strony. Przed wyjazdem starannie przestudiowałem książkę Stefana Bratkowskiego: „Atlantyda tak niedaleko” (Wyd. PERT, 2009). Książka formatu 16 x 23 cm liczy 520 stron zapisanych drobnym drukiem (3300 znaków na stronie) i wzbogacona jest zaledwie czterema rycinami. Stefan Bratkowski – legenda polskiego dziennikarstwa (był m. in. prezesem ZDP) poświęcił na jej napisanie 10 lat. Jest to wnikliwa analiza dziejów Nowogrodu Wielkiego (nazywanego przez skandynawskich Normanów – Holmgardem) od powstania w IX wieku do totalnego zniszczenia miasta przez Iwana Groźnego w 1570 r.,  co było uwieńczeniem stuletnich wysiłków Moskwy, nakierowanych nie tylko na fizyczną likwidację Nowogrodu, ale także na  wymazanie tego miasta ze zbiorowej pamięci Rosjan.

Destrukcję Nowogrodu  rozpoczął moskiewski kniaź Iwan III zwany Srogim. Bratkowski napisał: „pobiwszy w 1471 r. wojska nowogrodzkie, całą, ale to całą elitę bojarów Nowogrodu przesiedlił na swoje ziemie, na Niż, (…) międzyrzecze Oki i Wołgi, do Moskwy, Kołomny, Muromu, Niżnego Nowogrodu, aresztował i wywiózł przywódczynię partii wolności  w Nowogrodzie Wielkim,   Marfę (Martę) Borecką, „posadnicę”, a skonfiskowane Nowogrodźcom włości, w tym i Boreckich, nadał swoim, sprowadzonym tu „niżowcom”.” Iwan III zabrał też do Moskwy słynny dzwon wiecowy, symbol republiki. 

Przez sto lat Nowogród Wielki odbudowywał  swoją pozycję, aż do  stycznia 1570 r.  Prowadził handel, ale także politykę zagraniczną, głównie z najbliższymi sąsiadami, w tym z Rzeczpospolitą. Ten wątek  działalności stał się pretekstem dla Groźnego, który na podstawie fałszywych pomówień  o zamiar poddania się miasta polskiemu królowi Zygmuntowi Augustowi uznał Nowogród  za zdrajcę. Profesor  Władysław A. Serczyk  w książce: Iwan IV groźny (Wyd. Ossolineum 2004, s. 85) napisał na ten temat m. in.:

„ W grudniu 1569 r. car wyruszył ze Słobody Aleksandrowskiej na wyprawę przeciw buntownikom. Po drodze uderzył na Twer, pustosząc miasto i wyrzynając jego mieszkańców. (…)  Po Twerze przyszła kolej na Nowogród. Nie czekano długo na cara. Nadciągnął 6 stycznia 1570 r. (…). Władca zatrzymał się w odległości dwóch wiorst od miasta. 7 stycznia rozpoczął sądy nad zakonnikami zaaresztowanymi i przywiezionymi z okolicy. (…). Na rozkaz cara wszystkich zakonników zatłuczono kijami na śmierć, a trupy rozwieziono do macierzystych klasztorów  (prawie półtora tysiąca)”. Car po nabożeństwie w cerkwi Św. Zofii i uroczystym obiedzie wydanym na jego cześć przystąpił do „sądzenia”.

Prof. Serczyk napisał: „Więźniów torturowano: przypalano ogniem, oblewano specjalnie spreparowanym płynem i podpalano, a następnie wiązano za ręce i nogi, przyczepiano do sań i wleczono do mostu, skąd zrzucano do przerębli w rzece. Niemowlęta przywiązywano do matek i także wrzucano do wody. Pośrodku rzeki uwijały się liczne łodzie obsadzone przez strzelców czuwających nad tym, by nikt nie zdołał się uratować. (…)  mijały godziny, potem dnie i tygodnie. Car srożył się miesiąc. (…) Trudno dzisiaj ustalić liczbę pomordowanych. Ostrożne szacunki pozwalają przypuszczać, że w wyniku krwawej pacyfikacji Nowogrodu zginęło 25-40 tys. ludzi.”. Iwan Groźny zlikwidował niezależność Nowogrodu i włączył go do państwa moskiewskiego, jako jedną z prowincji. Zrobił także wszystko, aby zatrzeć pamięć o tym wspaniałym mieście. Wszystko wskazuje na to, że ten zamiar Iwana był kontynuowany zarówno przez moskiewskich i petersburskich carów, jak też przez komunistów.

Bratkowski analizę historyczną wzbogacił studiami lingwistycznymi, analizując znaczenie wybranych słów i pojęć sięgał do łaciny, greki, niemieckiego, szwedzkiego, tureckiego i arabskiego. Przeprowadził także wnikliwą analizę topograficzną odszukując m. in. dawne szlaki wodne na ogromnym obszarze północno-zachodniej Rosji. Przede wszystkim jednak dokonał wnikliwego opisu ustroju polityczno-społecznego Nowogrodu Wielkiego, który był główną przyczyną wrogości kolejnych „samodzierżawców” Rosji.

Nie wdając się w opisywanie rosyjskiej historii, w ogromnym uproszczeniu można stwierdzić, iż historia ta zapoczątkowana została przybyciem w 862 r.  skandynawskiego wodza Ruryka ze swoją rodziną i drużyną do Nowogrodu. Jego bracia osiedli w Białojeziersku i Izborsku, a członkowie drużyny w Połocku, Rostowie i Muromie. Ruryk uważany jest za założyciela dynastii Rurykowiczów, z której przedostatnim władcą na moskiewskim tronie był Iwan IV Groźny. Rodzina była nadzwyczaj rozgałęziona i władała niezliczonymi księstwami. Jednym z nich było sąsiadujące z Polską księstwo halicko-włodzimierskie, z którym silne związki rodzinne mieli mazowieccy Piastowie. W Polsce żyły i żyją potomkowie Rurykowiczów, m. in. rodziny  Czetwertyńskich, Puzynów i Ogińskich. Z Rurykowiczów wywodził się także Michał Korybut Wiśniowiecki – król Polski.

W wyniku różnych uwarunkowań, na terenie obecnej Rosji w średniowieczu ukształtowały się dwa typy państwowości (podporządkowane Rurykowiczom).  W Kijowie, a później w Moskwie ukształtował się autorytatywny system rządów, całkowicie podporządkowany kolejnym kniaziom, a później carom. W Nowogrodzie Wielkim i ziemiach mu podległych od Bałtyku do Morza Białego, a nawet do granic Uralu powstał i przez siedem wieków funkcjonował ustrój republikański, oparty o zasady demokracji bezpośredniej – wiece.  Wszystkie władze w republice obsadzane były w drodze wyborów. Nawet książęta nowogrodzcy – zawsze z rodu Rurykowiczów (np. Aleksander Newski) – przed objęciem władzy podpisywali swoisty kontrakt  z miastem. Wyliczano w nim uprawnienia księcia, a także obowiązujące go zakazy, np. zakaz samodzielnej sprzedaży czegokolwiek zagranicznym kupcom. Polować w okolicach Starej Russy mogli kniaziowie tylko co trzecią zimę i tak samo łowić ryby w Ładodze tylko co trzeci rok. Nic też dziwnego, że pomimo dobrego statusu materialnego, Rurykowicze uciekali z Nowogrodu, gdy tylko nadarzyła się okazja objęcia tronu w Kijowie, czy innym dużym księstwie. Żeby podkreślić supremację miasta nad książętami, w 1136 r. Nowogród Wielki przyjął do swojej nazwy słowo „Gospodin”, a więc określenie używane w cerkwi w stosunku do Pana Boga („Gospodin Nowgorod Wielikij”).

W związku z tym tytulatura żadnego z władców nie mogła równać się z tytulaturą republiki znad Wołchowa.

Z wyboru byli posadnicy, pełniący funkcję  głowy miasta i całej republiki. Kandydata na posadnika nie desygnował kniaź, ale nowogrodzki wiec starszych. Z wyboru był dowódca nowogrodzkich wojsk – tysiącznik. Wybierano również popów i diakonów, a później także  władyków. Z czasem i opatów, i igumenów dla klasztorów mogli wybierać okoliczni świeccy, żyjący z mnichami w religijnej i gospodarczej symbiozie.  Ze względu na fakt, iż Nowogród Wielki w obrębie swoich wałów liczył ok. 400 ha powierzchni   i zamieszkały był przez 30 – 40 tys. ludzi, wiece miały różną  „wagę”. Były lokalne wiece poszczególnych ulic, były wiece dzielnicowe (5 dzielnic nazywanych „krańcami”) oraz był wiec ogólnomiejski zwoływany dźwiękiem dzwonu, który decydował o najważniejszych sprawach republiki.  Najważniejszym symbolem Nowogrodu był Sobór Świętej Sofii, czyli Sobór Nadmądrości Bożej.

Zbyt mało tu miejsca na opis tej świątyni, ale warto wspomnieć o „Drzwiach Płockich”, będących jednym z najcenniejszych zabytków Nowogrodu. Z dotychczasowych badań wynika, że Drzwi były w Płocku przez około 250 lat.  Według niektórych hipotez miały być zrabowane w XIII w. przez Litwinów podczas ich wyprawy na Mazowsze. Tak czy inaczej, znalazły się w Nowogrodzie Wielkim i pozostają tam do dnia dzisiejszego.  W drugiej połowie lat 70. XX w. władze Płocka postanowiły, że wykonana zostanie kopia z brązu, która na stałe zostanie zawieszona w katedrze płockiej. Prace nad odlewem trwały trzy lata. Ważąca ponad 2 tony brązowa kopia Drzwi Płockich została zawieszona w portalu katedry 23 listopada 1981, a 28 lutego 1982 nastąpiło uroczyste przekazanie  i poświęcenie. 

Nowogród położony jest na obu brzegach rzkiWołchow łączącej dwa wielkie jeziora:  Ilmeń i Ładogę.   Dwie części miasta „od zawsze” połączone są mostem. Teren wokół miasta jest podmokły i w znikomym procencie nadaje się pod uprawy zbóż.  Miasto w niewielkiej mierze mogło liczyć  na samowystarczalność żywnościową. Było przede wszystkim wielkim ośrodkiem handlu międzynarodowego (należało do Hanzy), ale prowadziło także skuteczną politykę militarną, prowadząc łupieżcze wyprawy na sąsiadów, skąd uprowadzano ludzi, będących jednym z ważniejszych „towarów”, jakimi handlowano (przynajmniej początkowo).  Nowogród był także ośrodkiem  rozwiniętego rzemiosła, szczególnie w zakresie obróbki metali, czego rezultatem była m. in. znakomita broń.  W wyniku militarnej ekspansji miasto podporządkowało sobie wielkie obszary, w tym takie miasta, takie jak Psków (który z czasem przekształcił się w samodzielną republikę miejską),  Izborsk, Stara Russa, Łuki czy  Ładoga. Miasta te  z czasem tworzyły „prigorody” (miasta młodsze) , których przedstawiciele uczestniczyli    w głównych wiecach nowogrodzkich.

Fenomenem jest nowogrodzka demokracja, ale nie mniejszym fenomenem jest powszechna, już w XI wieku, umiejętność pisania i czytania (w Warszawie w 1914 r. było 50% analfabetów).  Bratkowski podał: „ – już co najmniej w połowie XI stulecia zwykli Nowogrodźcy mogli pisać prywatnie sami w swoim języku do innych zwykłych umiejących czytać Nowogrodźców”.  Trzeba tu podkreślić, że w użyciu był wówczas zmodyfikowany alfabet grecki, nazywany głagolicą. Tak więc w Nowogrodzie w liturgii, ale także w życiu codziennym posługiwano się językiem słowiańskim, zapisywanym słowiańskim alfabetem. Materiałem, na którym powstawała korespondencja kupiecka, wiersze, listy miłosne itp., była spreparowana kora brzozy. Na korę nie nanoszono warstwy barwnika („atramentu), ale ryto w niej teksty.

Kupcy nowogrodzcy doskonale rozumieli, iż w „dużym” handlu ważne są umowy na piśmie, ale także spisane prawa.  Bratkowski w swoich badaniach ustalił, że w Nowogrodzie Wielkim już w XI w. oświata była upowszechniona w skali nieporównywalnej ze światem łacińskim. „Słowiańszczyzna wschodnia zyska wtedy w stosunku do reszty chrześcijańskiej Europy kapitalne wyprzedzenie kulturowe i cywilizacyjne”.  Nauczanie ludzi pisania i czytania było wówczas obowiązkiem popów. Potwierdza to kronikarz Nestor, który napisał; „przystoi popu często uczyć ludzi, ponieważ to mu poruczył Bóg”. W tym (ówczesnym) prawosławiu oświata stała się posłannictwem bożym.

Podczas prac archeologicznych, zapoczątkowanych jeszcze przed II wojną światową, wydobyto z ziemi ponad tysiąc fragmentów kory brzozowej, nazywanych „bieriestami”. Odkopywane „bieriesty” otrzymywały kolejne numery, pod którymi są prezentowane. Wiele tego typu dokumentów prezentowanych jest m. in. w Muzeum Nowogrodu na nowogrodzkim Kremlu.

Nowogród Wielki po wcieleniu do państwa moskiewskiego stał się głęboką prowincją. W XVII w. na zrębach dawnych fortyfikacji zbudowano twierdzę, niszcząc przy okazji bezcenną spuściznę kulturową. W czasie II wojny światowej Nowogród był prawie zrównany z ziemią. Po wojnie w miejscu dawnego miasta powstała typowa „stalinowska” zabudowa, która dominuje tam do dzisiaj. Gdzieniegdzie pomiędzy blokami z nagła odsłaniają się tysiącletnie cerkwie.  Historyczny Nowogród był miastem drewnianym wybudowanym na bagnach. Ulice przez wieki moszczono warstwami bali. W wielu miejscach archeolodzy dokopali się nawet 30 warstw. Drewniany Nowogród często płonął, toteż kupcy swoje towary przechowywali w cerkwiach, które były wówczas jedynymi budynkami murowanymi. Znaczna liczba owych cerkwi przetrwała do naszych dni. Oglądając to, co pozostało z Nowogrodu Wielkiego, nie sposób nie zgodzić się z Bratkowskim, który określił to miasto mianem „Atlantydy”, a więc miejsca, o którym tak naprawdę wiemy bardzo niewiele i  które dopiero trzeba odkryć.

Wróć