Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Pomnik prezydenta Drzewieckiego

15-03-2023 21:20 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
W czwartek 2 marca 2023 r. w Warszawie odsłonięto pomnik (popiersie) prezydenta stolicy – Piotra Drzewieckiego. Kim był człowiek uhonorowany pomnikiem?

Piotr Drzewiecki urodził się 29 maja 1865 r. w Warszawie. Wychowany został w środowisku kupiectwa warszawskiego, co – moim zdaniem – wywarło przemożny wpływ na jego dalsze życie. Zapisany został do Warszawskiej Szkoły Realnej, która była państwową szkołą zawodową z rosyjskim językiem wykładowym. Słynęła z bardzo dobrego poziomu nauczania, o czym świadczy fakt, iż w dziesięcioleciu 1878-1888, aż 206 jej absolwentów podjęło studia wyższe. Z tej liczby 82 – w tym Piotr Drzewiecki – wybrało studia w petersburskim Instytucie Technologicznym – jednej z najlepszych uczelni Rosji.. Piotr Drzewiecki ukończył Instytut w 1888 roku, uzyskując tytuł inżyniera technologa i złoty medal za projekt dyplomowy. Tak więc, w wieku 23 lat, oprócz tradycji kupieckiej wyniesionej z rodzinnego domu, posiadł solidne, gruntowne i nadzwyczaj cenione wykształcenie techniczne, co otwierało mu możliwości kariery w szerokim zakresie działalności przemysłowej i gospodarczej.

Był osobą, która po kupiecku umiała liczyć i przewidywać, a jednocześnie dysponowała wiedzą techniczną, umożliwiającą dokonywania trafnych wyborów. Biografia Drzewieckiego świadczy o jego niebywałej aktywności w życiu zawodowym, biznesie i działalności społecznej. Nie sposób wymienić założonych przez niego firm (których był właścicielem lub współwłaścicielem) oraz wprost niezliczonych funkcji w zarządach przedsiębiorstw przemysłowych, banków oraz organizacji zawodowych i społecznych.

Szczególne miejsce w tych zaszczytach zajmuje prezydentura Warszawy, którą Drzewiecki sprawował od 22 marca 1918 r. do 21 listopada 1921 r., kiedy złożył dymisję i poprosił Radę Miejską o jak najszybsze wybranie następcy. W uzasadnieniu napisał: „Wobec warunków, jakie się wytworzyły wskutek stanowiska rządu do samorządu stolicy i wobec powziętych przez rząd zarządzeń i decyzji dotyczących gospodarki miejskiej bez wysłuchania mojej opinii jako prezydenta miasta, a także pragnąc, aby na czele stolicy stanął prezydent obdarzony zaufaniem Rady Miejskiej i Rządu – zgłaszam moją rezygnację ze stanowiska prezydenta st. m. Warszawy. (…)”.

Drzewiecki mógł to zrobić, albowiem nawet bez prezydentury był kimś, z kim liczyli się wszyscy. Trzeba zauważyć, iż ustąpienie z eksponowanego stanowiska w miejskiej administracji z własnej inicjatywy i w dowód protestu, do dnia dzisiejszego jest zjawiskiem nadzwyczaj rzadkim.

Piotr Drzewiecki działalność w miejskiej administracji rozpoczął 6 sierpnia 1915 r., a więc już w dzień po opuszczeniu Warszawy przez Rosjan, Został wówczas zastępcą księcia Zdzisława Lubomirskiego – prezydenta Warszawy, a po przejściu Lubomirskiego do Rady Regencyjnej – 23 października 1917 r., przejął po nim prezydenturę stolicy. Pełnił tę funkcję w okresie szczególnie ciężkim. Wokół szalała pierwsza wojna światowa, a później nawała bolszewicka. Rosjanie, opuszczając nasze miasto, zrabowali, co dało się zrabować, a co nie dało się wywieźć – zniszczyli. Niemcy – kolejni okupanci rekwirowali wszystko, co było im przydatne. W mieście przebywały tysiące uciekinierów z innych ziem. Dramatycznie brakowało żywności i opału. Ze względu na niemieckie rekwizycje prawie zamarła działalność gospodarcza. Brakowało wszystkiego!

Piotr Drzewiecki sprostał wyzwaniu. Zrobił dla stolicy więcej, niż można było oczekiwać. Pomimo nacisków niemieckich władz okupacyjnych, nie pozwolił, aby na warszawskim Ratuszu pojawiła się niemiecka flaga. Za jego czasów Warszawa prawie trzykrotnie zwiększyła swoje terytorium. Uruchomione zostało polskie szkolnictwo, w tym uniwersytet, politechnika, a także kilka innych wyższych uczelni. 3 maja 1916 r. Drzewiecki zorganizował gigantyczną manifestację ludności w rocznicę uchwalenia wiekopomnej Konstytucji, ale urządził także kilka innych, m. in. w Olszynce Grochowskiej.

Dnia 4 sierpnia 1920 r. Rada Miejska powołała Radę Obrony Miasta, „w celu skoordynowania działalności ludności stolicy oraz wykonania świadczeń i zarządzeń miasta na rzecz Wojska i obrony kraju”. W skład ROM weszło 15 osób w tym prezydent Piotr Drzewiecki. Szczegółowe sprawozdanie z jej działalności zamieszczone zostało w „Dzienniku Zarządu m. st. Warszawy” nr 90 z 24 września 1920 r.

W połowie sierpnia 1920 r. Dowodzący Armią – Nikołaj Sołogub wystosował do Prezydenta Warszawy ultimatum w sprawie poddania miasta. Napisał m. in.: „ Jeżeli się Pan nie zgodzi na moją propozycję, pociągnie to za sobą wzięcie Warszawy szturmem ze wszystkimi następstwami takowego. Wina spadnie w całości na Pana. Odpowiedzi oczekuję w ciągu 12 godzin”. Drzewiecki nie uległ szantażowi, chociaż losy bitwy warszawskiej ciągle się ważyły, a bolszewicy byli w odległości ok. 10 km od Warszawy.

Patrząc z perspektywy realiów III RP szczególnie zdumiewa, że Drzewiecki, a więc kierownik miejskiej administracji przeznaczył całe swoje prezydenckie wynagrodzenie (za okres od 05.08.1915 do 07.02.1917) na stworzenie funduszu, z którego premiowano pracowników „Ratusza”, którzy wyróżniali się w usprawnianiu pracy tejże administracji! Jeszcze bardziej zdumiewa, iż po ustąpieniu Drzewieckiego ponad sześć tysięcy osób złożyło swój podpis pod podziękowaniami za jego prezydenturę oraz przekazało datki na fundusz jego imienia, który służył „krzewieniu idei gospodarczego rozwoju narodu i państwa polskiego”. Gdy się spojrzy na historię samorządu stolicy od 1990 r., wręcz niepojęty jest fakt, iż w latach 1930 – 1937 Piotr Drzewiecki sprawował funkcję przewodniczącego Komisji Planu Regionalnego Warszawy. Należy podkreślić, że chociaż był „byłym”, to nadal miał wielkie uznanie w warszawskim Magistracie, a kolejni prezydenci nie traktowali go jako wroga, o którym pamięć trzeba unicestwić, ale doceniali jego wiedzę i zaangażowanie. Świadczy o tym, m. in. fakt wydania przez prezydenta Stefana Starzyńskiego, 15 listopada 1938 r., uroczystego obiadu (w salach Pałacu Blanka) z okazji 50-lecia pracy zawodowej Drzewieckiego.

Po ustąpieniu z funkcji prezydenta Warszawy, Drzewiecki bez reszty zaangażował się w działalność gospodarczą i organizacyjną w środowisku inżynierskim. Sprawy gospodarcze uważał za najważniejsze dla naszego państwa. Argumentował w sposób bardzo prosty i przekonywający. Niekiedy jego diagnozy można by uznać niemal za zniewagę. Przykładami mogą być cytaty z prac Drzewieckiego: „ Brak jednak u nas zmysłu gospodarczego, ludność polska stroni od trudnej pracy w życiu gospodarczym, wymagającej energii i ryzyka, a przekłada raczej prace na „posadzie” w instytucji publicznej, mogącej zapewnić byt spokojny”.

O przyczynach trudności gospodarczych napisał m. in., że: „…są skutkiem przede wszystkim właściwości polskich: nie ma w Polsce, pozbawionej ideologii ekonomicznej, poszanowania czasu i uznania potęgi oszczędności. Z nieposzanowania czasu wynika ta łatwość, z jaką skraca się czas pracy w Polsce, z jaka chętnie świętuje się w dni, które nigdzie na świecie nie są świętami i z jaką toleruje się powszechnie niepunktualność”.

Gospodarka była jego pasją i w tej dziedzinie miał ogromny dorobek. Aby nasze państwo uzyskiwało w gospodarce pozytywne rezultaty, stworzył m. in. kilka instytucji związanych z naukową organizacją pracy. Aktywnie działał w tym zakresie i utrzymywał stałe kontakty z analogicznymi instytucjami za granicą. Widział i śledził postęp naukowo-techniczny na świecie. Analizował postęp i sprawność gospodarczą poszczególnych państw.

Drzewiecki podziwiał Niemcy i bał się tego państwa. W okresie II wojny światowej, jak napisał prof. Drozdowski: „… na prośbę Rządu Polskiego w Londynie (…) opracował studium dewastacji przemysłu polskiego przez okupanta i poprzez swego szwedzkiego przyjaciela inż. Svena Normana starał się dostarczyć je do Londynu. Na lotnisku warszawskim gestapo aresztowało inż. Normana i przejęło dokumenty obciążające Piotra Drzewieckiego. Został on aresztowany 10 sierpnia 1942 r. w mieszkaniu rodzinnym przy Al. Jerozolimskich 71. Przeżył brutalne przesłuchanie w al. Szucha i na Pawiaku. W październiku 1942 r. został przewieziony do podberlińskiego więzienia w Moabicie, a później do więzienia w Spandau. (…) Zmarł 8 grudnia 1943 r. – przed planowanym procesem, którym zainteresowany był rząd szwedzki”. Prochy prezydenta Piotra Drzewieckiego sprowadzone zostały po wojnie przez rodzinę do kraju i uroczyście pochowane 26 marca 1949 r. w rodzinnym grobie na Powązkach.

Z inicjatywy rodziny i środowisk naukowych, w 2018 r. ukazała się książka Elżbiety Wodzickiej i prof. Marka Mariana Drozdowskiego pt.: Piotr Drzewiecki działacz społeczno-gospodarczy, prezydent Warszawy 1918-1921 (Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2018). Dwa lata później, Wydawnictwo Naukowe „Łukasiewicz” (Radom 2020), opublikowało książkę prof. Drozdowskiego „Piotr Drzewiecki”. Według mojej wiedzy, Miasto odrzuciło wszelkie prośby o dofinansowanie tych wydawnictw!!! Najwyraźniej sława i dokonania wybitnych poprzedników, nie są mile widziane przez niektórych z dzisiejszych dostojników naszego miasta!

Nie mogę nadziwić się władzom Warszawy, nie tylko tym komunistycznym, ale głównie władzom z czasów III RP. Oto bowiem kilkanaście lat temu środowisko techników wystąpiło z wnioskiem, aby uhonorować prezydenta Drzewieckiego nazwą ulicy w Warszawie. Po wielkich perturbacjach władze zgodziły się, aby jego nazwiskiem nazwać alejkę w „parku” na zapleczu hal mirowskich. Po pewnym czasie – też za zgodą i aprobatą władz Warszawy - na początku alejki ustawiono pomnik Feliksa Sztama – trenera polskich bokserów.

Przez kilka kolejnych lat, Federacja Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT ze swoją prezes – Ewą Mankiewicz-Cudny, rodzina Piotra Drzewieckiego oraz profesor Marian Marek Drozdowski, starali się o upamiętnienie pomnikiem Piotra Drzewieckiego - nie tylko wybitnego inżyniera i organizatora polskiego przemysły, ale także bohaterskiego, pierwszego po odzyskaniu Niepodległości – prezydenta stolicy Rzeczypospolitej Polskiej. Starania przyniosły skutek - samorządowe władze Warszawy wskazały miejsce pod pomnik, a nawet sfinansowały jego cokół. Monument stanął na przecięciu opisanej wyżej alejki z inną, biegnącą w kierunku bazarku przy halach. W uroczystości odsłonięcia pomnika 2 marca br., udział wzięli przedstawiciele środowisk inżynierskich z całej Polski, władze Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych, profesorowie Politechniki Warszawskiej oraz zastępca prezydenta Warszawy – Tomasz Bratek, a także kilku strażników miejskich.

Jest mi wstyd, że samorządowe władze Warszawy - swoim postępowaniem, m. in. w zakresie nazewnictwa ulic, budowy pomników itp. - nie wskazują opinii publicznej najwybitniejszych i godnych naśladowania swoich poprzedników.

Nazwanie parkowej alejki imieniem jednego z najwybitniejszych Ojców naszego miasta oraz ulokowanie tam pomnika tego zasłużonego i bohaterskiego człowieka – moim zdaniem – nie przynosi zaszczytu warszawskiemu samorządowi!

Wróć