9.
Pewna pani w poczekalni przed wizytą u dentysty,
Zobaczyła to nazwisko na pieczątce specjalisty!
Imię brzmiało też znajomo. Serce mocniej jej zabiło.
Tak nazywał się kolega, jej największa szkolna miłość.
Zgrabny, szczupły, kruczowłosy, typ amanta w każdym calu.
Boże! Jak się w nim kochała! Ale znikł po pierwszym balu.
Doktor stanął w drzwiach, a ona wzrok utkwiła w tym doktorze.
Stary, brzydki, gruby, łysy… To nie on! To być nie może!
Lecz przez cały czas wizyty coś musiała czuć przez skórę.
- Czy pan chodził do…? Przytaknął.
- I tam zdawał pan maturę?
A więc był pan w mojej klasie! Znów nadzieja w niej odżyła.
- Przykro mi, lecz nie poznaję. Czego Pani mnie uczyła?
10.
Chwalił się Jaś kolegom i księdzu katechecie:
- Widziałem Matkę Boską!
- A cóż ty, Jasiu, pleciesz?
- Widziałem! Daję słowo! Przyjrzałem się tej pani,
Dziś rano wychodziła przez okno na plebanii.
Z dekoltem miała bluzkę i włosy rozpuszczone,
Mini-spódniczkę, szpilki… A ksiądz stał pod balkonem.
- Pospiesz się! Sam słyszałem jak mówił ksiądz dobrodziej:
- Żeby cię, Matko Boska, nie widział nikt w ogrodzie!
© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)
Także na facebooku