Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Ursynów oczyma seniora

07-02-2024 21:11 | Autor: Prof. Lech Królikowski (Otwarty Ursynów)
Mieszkam na Ursynowie od 1980 r. Kilka lat wcześniej (od 8 stycznia 1977 r., tj. od oddania do użytku pierwszego mieszkania) i kilka lat później, w tzw. Paśmie Ursynowsko-Natolińskim, czyli wówczas na obszarze od Dolinki Służewieckiej do okolic ulicy F. Płaskowickiej, zamieszkało około 100 tys. ludzi. Obszar ten niektórzy nazywają „Wysokim Ursynowem”, w odróżnieniu od „Zielonego Ursynowa” na pozostałym obszarze. Ja natomiast w niniejszej publikacji określał będę ten fragment dzielnicy jako „Stary Ursynów”.

Lokatorzy lat osiemdziesiątych, to głównie (byli) mieszkańcy innych dzielnic Warszawy, ale także przyjezdni. Ludzie bardzo różnych zawodów, w większości z grupy, którą dawniej określano mianem „pracowników umysłowych”. Było także wielu artystów, literatów i dziennikarzy. Pamiętam, jak w jednym z badań przeprowadzonych w Warszawie na początku lat 90. XX w. okazało się, że średnia wykształcenia na Ursynowie, jest najwyższa w stolicy. Ten niezwykły skład personalny sprawił, iż na Ursynowie pojawiły się inicjatywy, których nie było gdzie indziej, np. „Teatr Za Daleki”, lub pierwsza w Polsce darmowa gazeta (tygodnik) „Pasmo”, której niejako przedłużeniem jest obecnie tygodnik „Passa”. Na Ursynowie mieszkało (i mieszka) bardzo wiele osób z pierwszych stron gazet. Trzeba jednak zauważyć, iż ci, którzy zrobili większą karierę, po jakimś czasie wyprowadzali się do wygodniejszych mieszkań zarówno w nowej części Ursynowa, jak też do wilii pod Warszawą.

Można założyć, iż średnia wieku pierwszego pokolenia mieszkańców Pasma Ursynowsko-Natolińskiego, wynosiła ok. 40 lat. Wynika to z faktu oczekiwania, często przez kilkanaście lat, w kolejce na przydział spółdzielczego mieszkania. Można więc wnioskować, iż ursynowscy pionierzy – jeżeli jeszcze żyją – liczą sobie obecnie około 80 lat. Są więc w grupie osób, którym należy się nie tylko emerytura, ale często także „dodatek pielęgnacyjny”. Ta grupa – moim zdaniem – powinna być otoczona szczególną troską samorządu dzielnicy.

Fakt, iż na znacznej części dzielnicy seniorzy stanowią większość mieszkańców sprawił, iż od kilkunastu lat zauważalny jest powolny proces pauperyzacji „Starego Ursynowa”. Emeryci nie są w stanie inwestować w swoje mieszkania, które od początku były kiepskiej jakości. Osiedla „Starego Ursynowa”, powoli, ale systematycznie ubożeją i degradują się, a bogatsi wyprowadzają się do lepszych mieszkań. Jestem głęboko przekonany, iż w naszym wspólnym interesie jest wnioskowanie do władz o dodatkowe świadczenia na rzecz tej części miasta. Uważam, iż tutejsi mieszkańcy mają prawo oczekiwać od władz ułatwień i pomocy w codziennym życiu, np. wind w domach, w których mieszkają, ruchomych schodów na stacjach metra, parkingów w niewielkiej odległości od miejsc zamieszkania, ławek na ulicach itd., itd., itd.

„Stary Ursynów” zbudowany został w okresie schyłkowym Polski Ludowej, gdy wszystkiego brakowało, a urzędowe normy dotyczące projektowania i wyposażania mieszkań były znacznie poniżej naszych obecnych standardów. Kiedy projektowano ursynowskie bloki, ani architekci, ani przyszli mieszkańcy nie mogli nawet w najśmielszych marzeniach założyć, że jeszcze za ich życia, prawie każda rodzina będzie miała własny samochód osobowy. Skutkiem ówczesnych norm jest to, że zaprojektowane osiedlowe parkingi nie mogą pomieścić samochodów należących do mieszkańców, nie mówiąc już o samochodach osób przyjezdnych. Podziemne parkingi pod blokami były czymś niewyobrażalnym.

Innym przykładem myślenia i działania w realiach Polski Ludowej jest kwestia wyposażania bloków mieszkalnych (dotyczy to budynków do wysokości pięciu kondygnacji) w dźwigi osobowe. Obecnie ta kwestia ma ogromne znaczenie dla kilkunastu, a może kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców Ursynowa. W tamtych czasach dźwig osobowy w budynku był symbolem nowoczesności i luksusu. Obecnie jest to standard, którego my na „Starym Ursynowie” jesteśmy często pozbawieni.

W czasach Polski Ludowej wielkość przydzielanego mieszkania zależała od wielkości rodziny (niekiedy także od zawodu „głównego lokatora”). Młodzi bez dzieci dostawali najmniejsze, które później bardzo trudno było zamienić. Mieszkania z tamtych czasów są bardzo małe, w porównaniu z obecnymi oczekiwaniami, szczególnie młodych ludzi. Być może, należałoby pomyśleć o jakiejś akceptowalnej przez mieszkańców formie powiększania mieszkań poprzez ich łączenie. To jednak „pieśń przyszłości”, ale ona niewątpliwie nastąpi, tak, jak to się dzieje, m. in. na terenie dawnej NRD.

Mieszkając na Ursynowie już prawie pół wieku oraz mając spore doświadczenie życiowe i zawodowe, postanowiłem podzielić się swymi przemyśleniami o naszej dzielnicy – naszym wspólnym domu. Niektóre z nich zaprezentuję P.T. Czytelnikom na łamach „Passy” – tygodnika sąsiadów.

Wróć